Ambasador Polski w Rosji pilnie wezwany do MSZ. Wiadomo, co usłyszał

Ambasador Polski w Rosji pilnie wezwany do MSZ. Wiadomo, co usłyszał

Ambasador Polski w Rosji Krzysztof  Krajewski
Ambasador Polski w Rosji Krzysztof Krajewski Źródło:Newspix.pl / ABACA
Ambasador Polski w Rosji pozostanie na stanowisku. Krzysztof Krajewski został pilnie wezwany do rosyjskiego MSZ po wydarzeniach z 9 maja, kiedy to ambasador Rosji w Polsce został oblany czerwoną farbą.

W środę 11 maja ambasador Polski w Rosji został pilnie wezwany do tamtejszego MSZ. Wezwanie miało związek z incydentem, do którego doszło w Warszawie. Przedstawiciel Rosji w Polsce został oblany czerwoną farbą podczas składania kwiatów.

Ambasador Polski wezwany do MSZ Rosji

Rozmowa z polskim dyplomatą trwała około 20 minut. Po zakończeniu spotkania Krzysztof Krajewski podkreślił, że powtórzył tam stanowisko ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua w sprawie wydarzeń na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Szef polskiego MSZ zaznaczył, że incydent ten nie powinien mieć miejsca a dyplomaci cieszą się szczególną ochroną, niezależnie od polityki, jaką prowadzą rządy, które oni reprezentują.

Według agencji RIA Nowosti rosyjskie MSZ domagało się przeprosin od Krzysztofa Krajewskiego. Nie wydano nakazu opuszczenia kraju co oznacza, że dyplomata będzie dalej pełnił swoją misję. – Ambasador pozostaje na stanowisku, przedstawiciele MSZ Rosji wyrazili wobec niego ustny protest w związku z wydarzeniami z 9 maja. Na tym spotkanie ambasadora się zakończyło, żadnych dodatkowych informacji czy decyzji nie było – poinformował rzecznik MSZ Łukasz Jasina.

Ambasador Siergiej Andriejew oblany czerwoną farbą

W poniedziałek 9 maja z okazji Dnia Zwycięstwa na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich pojawił się ambasador Siergiej Andriejew, który złożył wieniec. W pewnym momencie w stronę dyplomaty poleciały pojemniki z czerwoną farbą. Jak relacjonował nasz dziennikarz Dariusz Grzędziński, który był na miejscu, ambasador szybko odjechał w eskorcie policji. Doszło też do szarpaniny z funkcjonariuszami. Policjanci nie zatrzymywali jednak protestujących Ukraińców, ale zwolenników rosyjskiej inwazji. Jeden z nich najprawdopodobniej miał przy sobie gaz łzawiący, którego użył przeciwko Ukraińcom. Do oblania ambasadora przyznali się ukraińscy aktywiści.

Andriejew wykorzystał okazję, by szerzyć kremlowską propagandę. – Jestem dumny ze swojego prezydenta – powiedział rosyjski ambasador po awanturze. Stwierdził również, że zbrodnia w Buczy to „inscenizacja i prowokacja”, co „wielokrotnie udowodniono”. – Mam dostęp do informacji, do których państwo dostępu nie mają – oświadczył Andriejew.

Czytaj też:
Oblała farbą ambasadora Rosji w Polsce, teraz się tłumaczy. „Otrzymuję setki gróźb”