Religa: dotąd 50 szpitali odstąpiło od protestu

Religa: dotąd 50 szpitali odstąpiło od protestu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od początku protestu w służbie zdrowia z akcji zrezygnowało już ok. 50 szpitali - powiedział we wtorek minister zdrowia Zbigniew Religa. Jak dodał, główną przyczyną rezygnacji lekarzy z akcji protestacyjnej jest obawa, że ich szpitale z powodu braku pieniędzy mogą zostać zlikwidowane.

"Dane o proteście otrzymujemy codziennie od wojewodów. Wynika z nich, że od początku akcji protestacyjnej zrezygnowało z niej blisko 50 szpitali. Codziennie obserwujemy, że ze strajku rezygnuje od trzech do pięciu placówek" - dodał Religa.

Jak podkreślił, nie oznacza to jednak wygasania strajku. "To jest chwilowe. Bardzo się z tego cieszę, bo najważniejsze, by szpitale pracowały. Ale to nie jest ostatecznie rozwiązanie. Oczekiwania lekarzy są duże i słuszne" - powiedział minister.

Zaznaczył też, że jedynie nie zgadza się z protestującymi w sprawie okresu, w jakim miałyby zrealizowane ich żądania. "To, żeby w ciągu jednego roku zrealizować żądania takich podwyżek, jest po prostu niemożliwe. Jeśli są gotowi dyskutować o rozłożeniu tego na lata, to jestem do ich dyspozycji" - powiedział.

Według ministra, przyczyny rezygnacji lekarzy z protestu są różne, ale najczęstsza z nich to obawa, że placówki mogą zostać zlikwidowane. Jak zaznaczył, nie należy tego jednak traktować jako ich przegranej, "tylko słuszne wyjście" z trudnej sytuacji.

Zdaniem Religi, rzadziej wycofanie się z akcji protestacyjnej jest efektem obiecanych przez dyrekcję szpitali podwyżek. "Dyrektor, który obiecuje podwyżkę bierze na siebie dużą odpowiedzialność i konieczność realizacji tego zobowiązania. Takich przypadków jest mało, gdyż w znacznej części te zobowiązania nie są do zrealizowania" - dodał.

Zapewnił też, że w rozwiązaniu trudnej sytuacji w służbie zdrowia ważne jest "istotne zwiększenie" nakładów na nią. "Do tej sprawy wrócę jesienią w rozmowie z prezydentem i premierem" - powiedział.

Zaznaczył też, że jest zdecydowanym przeciwnikiem rozwiązań siłowych wobec lekarzy i że mogłoby one nastąpić tylko w sytuacji rzeczywistego zagrożenia dla życia mieszkańców danego regionu. Dodał, że z przekazywanych mu informacji wynika, że w czasie trwającego protestu takie zagrożenie dotąd nie wystąpiło. "Gdyby wystąpiło, reakcja moja i rządu, byłaby zupełnie inna" - dodał.

Strajk lekarzy trwa już od ponad dwóch miesięcy. Rozpoczął się 21 maja 2007 roku. W miniony piątek Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL) informował, że "w pełnym zakresie" strajkuje 250 szpitali, głodówki prowadzone są w czterech, a w 82 lekarze złożyli wypowiedzenia.

pap, ss