Agnieszka Gozdyra: Dostawałam wiadomości „spalimy cię”. Był taki czas, że nie wracałam sama do domu

Agnieszka Gozdyra: Dostawałam wiadomości „spalimy cię”. Był taki czas, że nie wracałam sama do domu

Agnieszka Gozdyra
Agnieszka Gozdyra Źródło:Archiwum prywatne
Uważam się za osobę dość rozsądną, nie chcę popadać w obłęd, że na pewno ktoś mi coś zrobi. Ale wiemy w jakim świecie żyjemy, wiemy, co się dzieje z debatą publiczną. Wiemy, jak łatwo jest poruszyć w kimś nienawiść i to nawet nie chodzi o to, że człowiek, który to pisze zrobi coś na 100 proc., ale może zainspirować kogoś innego. Nie chcę się oglądać za siebie. Przecież to jest jakieś szaleństwo. Ja po prostu prowadzę program w telewizji – mówi w podcaście „Wprost Przeciwnie” Agnieszka Gozdyra. Człowiek, który jej groził na Twitterze, usłyszał niedawno wyrok.

Słuchanie podcastu i czytanie całości treści w dniu premiery nowego odcinka dostępne jest jedynie dla stałych Czytelników „WPROST PREMIUM”.

Zapraszamy do słuchania w ramach promocji:

Agnieszka Gozdyra: Dostawałam wiadomości „spalimy cię”. Był taki czas, że nie wracałam sama do domu

Podcast „Wprost Przeciwnie” powstaje dzięki współpracy ze Studiem Plac

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Człowiek, który ci groził na Twitterze, usłyszał wyrok. Masz poczucie triumfu?

Agnieszka Gozdyra: Czy triumfu? To może to jest za dużo słowo, ale takie minimalnej satysfakcji, poczucie, że sprawiedliwości stało się zadość i że wreszcie się udało. Wcześniej kilka razy składałam doniesienia w podobnych sytuacjach. Nie jestem osobą, która nadużywa też tego typu chwytów. Reaguję wtedy, kiedy rzeczywiście ma to sens. Zawsze powtarzam, że nie działają na mnie obelgi. Choć nie chcę mówić, że to po mnie spływa, bo jestem człowiekiem, więc oczywiście mój układ nerwowy reaguje, ale jeżeli powiem, że jakoś tam się uodporniłam, to pewnie powiem prawdę.

Wcześniej kilka razy składałam doniesienia na policję czy do prokuratury, jeżeli to były groźby, które moim zdaniem były realne do spełnienia, dlatego że nie chcę chodzić po ulicy i oglądać się za siebie.

Źródło: Wprost