„To robotnicy”. Morawiecki tłumaczy się ze słów o waciakach i obijaniu kijami

„To robotnicy”. Morawiecki tłumaczy się ze słów o waciakach i obijaniu kijami

Mateusz Morawiecki na piątkowej konferencji prasowej
Mateusz Morawiecki na piątkowej konferencji prasowej Źródło:PAP / Paweł Supernak
Podczas konferencji prasowej poświęconej nowelizacji budżetu, Mateusz Morawiecki został zapytany o swoją wypowiedź ze Stalowej Woli, w której sugerował, że jeśli w miejscowej hucie pojawią się posłowie PO, to zostaną „obici kijami”. Premier stwierdził, że padł ofiarą manipulacji.

Z tłumaczeń Morawieckiego wynika, że w swojej wypowiedzi posłużył się jedynie słowami, które usłyszał od pracowników huty w Stalowej Woli. Zanim premier przeszedł do wyjaśnień postawił upewnić się, reprezentant jakiej redakcji zadał mu niewygodne pytanie.

– Bardzo proszę by nie manipulował pan, z jakiej redakcji pan jest? – zaczął Morawiecki. – Ja zacytowałem robotników. Robotnicy tak powiedzieli, pracownicy tak powiedzieli, że może przyjedzie ktoś z Platformy Obywatelskiej, tylko niech ubierze grube kufajki, grube waciaki. Dlaczego pan nie zadał tego pytania w ten sposób? – dopytywał.

Następnie szef rządu postanowił pouczyć dziennikarza. – Jeśli się kogoś cytuje to trzeba zacytować w całość. Pan teraz dokonał manipulacji, nieładnie – stwierdził.

Morawiecki o waciakach i miłosierdziu

Wypowiedź o którą pytał obecny na konferencji dziennikarz Radia Zet padła podczas pobytu premiera w Stalowej Woli. Premier opowiadał, co miał usłyszeć od pracowników tamtejszej huty i sugerował przedstawicielom PO, by przed wizytą w tejże, zaopatrzyli się w waciaki, które zabezpieczą ich przed obiciem kijami.

– Jak byłem tu poprzednio w lutym, to mi robotnicy powiedzieli, że jakby tu przyjechali ci z Platformy Obywatelskiej, to żebym im powiedział, żeby ubrali takie bardzo grube waciaki, bo ich kijami obiją. To ja mówię właśnie do tych naszych przeciwników politycznych: może się tu pojawicie, w Hucie Stalowa Wola, którą wyprzedawaliście kawałek po kawałku? Może się pojawicie i spojrzycie prosto w oczy robotnikom? Wątpię. Ale jak się pojawicie, to przywieźcie te waciaki, żebyście nie zostali za bardzo dotkliwie pobici. Bo my jesteśmy miłosierni i chcemy was oszczędzić – powiedział szef rządu.

Czytaj też:
Polacy ocenili decyzję Dudy ws. „lex Tusk”. Złe wieści dla prezydenta
Czytaj też:
„Lex Tusk”. Komisja Europejska wszczęła procedurę wobec Polski