Śmierć 3-latka w żłobku. Prokuratura wydała komunikat

Śmierć 3-latka w żłobku. Prokuratura wydała komunikat

Żłobek „Puchatek” w Rzeszowie
Żłobek „Puchatek” w Rzeszowie Źródło:itl.pl
W rzeszowskim żłobku „Puchatek” zmarł 3-letni chłopiec. Cała sprawa na tyle poruszyła opinią publiczną, że prokuratura postanowiła wydać specjalne oświadczenie.

We wtorek 11 lipca przed żłobek „Puchatek” w Rzeszowie podjechały dwie karetki pogotowia. Służby zostały zawiadomione przez opiekunki, kiedy 3-letni Jeremi zaczął dusić się podczas jedzenia winogron. Mimo podjętej reanimacji dziecka nie udało się uratować. Prokuratura postanowiła wydać komunikat na temat tego zdarzenia, jednak trzeba przyznać, że nie ujawniła zbyt wielu informacji. Takie podejście tłumaczono dobrem rodziny i śledztwa.

Komunikat ws. śmierci w żłobku w Rzeszowie

„Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie Wydział 1 Śledczy nadzoruje śledztwo uprzednio wszczęte przez Prokuraturę Rejonową dla Miasta Rzeszów w sprawie zaistniałego, w dniu 11 lipca 2023 r., w Rzeszowie, woj. podkarpackiego, narażenia 3— letniego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez pracowników placówki opiekuńczej w Rzeszowie, pod których opieką się wówczas znajdował i nieumyślnego spowodowania jego śmierci” – czytamy.

„Rzeczone postępowanie zostało z uwagi na charakter sprawy przejęte do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie w dniu 12 lipca 2023 r. i z uwagi na dobro śledztwa, jak i dobro rodziny małoletniego żadne dodatkowe informacje nie będą przekazywane środkom masowego przekazu, w zakresie opisanego postępowania” – podkreślał Arkadiusz Jarosz, wiceszefa Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

Sekcja zwłok 3-latka z Rzeszowa

W czwartek 13 lipca doszło do zaplanowanej sekcji zwłok chłopca. Śledczy mieli nadzieję, że pozwoli ona dokładniej wykazać, w jaki sposób i w jakich okolicznościach umierał 3-latek. Wyników tych badań nie podano opinii publicznej. Nie ujawniono też ustaleń dotyczących opieki nad dzieckiem, tj. czasu reakcji pracownic żłobka oraz ogólnego sposobu zajmowania się podopiecznymi przez opiekunki.

Dziennikarze „Faktu” zwracają też uwagę na długi czas dojazdu karetki. Jedna załoga jechała z Łańcuta, a druga z Rudnej. To znaczne odległości od miejsca zdarzenia. Z ustaleń gazety wynika, że jeden ambulans był na miejscu w 10 minut od zgłoszenia, a drugi w 18. Wiadomo też, że opiekunki z „Puchatka” były przeszkolone z udzielania pierwszej pomocy. Ostatnie z nich zakończone było zaledwie trzy tygodnie temu.

Czytaj też:
Rodzice zabili dwumiesięczną dziewczynkę. Grozi im dożywocie
Czytaj też:
Makabryczne odkrycie w Hiszpanii. Na plaży znajdowały się bezgłowe zwłoki dziecka

Opracował:
Źródło: Fakt