Doszło do katastrofy na Odrze, przemysł działa po staremu. „Śmieją nam się w twarz”

Doszło do katastrofy na Odrze, przemysł działa po staremu. „Śmieją nam się w twarz”

Śnięte ryby w Odrze
Śnięte ryby w Odrze Źródło:Newspix.pl / Aleksander Majdanski
Po katastrofie na Odrze z 2022 r. rząd miał nie podjąć żadnych działań w zakresie naprawy sytuacji mimo rekomendacji NIK. Według przedsiębiorców kopalniom nie opłaca się angażować w badania nad rozwinięciem nowych technologii bo za zrzucanie wód kopalnianych płacą grosze.

Latem 2022 r. doszło do katastrofy na Odrze. W wyniku toksyn wydzielanych przez złote algi doszło do masowego śnięcia ryb, małży i ślimaków. Ekspert ds. środowiskowych w WWF Polska Piotr Nieznański ocenił dla „Rzeczpospolitej”, że nie zlikwidowano najważniejszych powodów katastrofy, a do Odry i Wisły, w dalszym ciągu „zrzucane są wielkie ilości zasolonych wód, przede wszystkim z przemysłu wydobywczego”.

Z kolei rząd miał nie podjąć żadnych działań w zakresie naprawy sytuacji mimo rekomendacji NIK. Ministerstwo Klimatu i Środowiska prowadzi spotkania zespołu zarządzania kryzysowego, z których niewiele wynika, bo kończą się one rekomendacjami, a przemysł działa po staremu – relacjonuje „Rz”.

Będzie powtórka z katastrofy na Odrze? „Mechanizm wręcz zachęca do ukrywania złych wyników”

Nie zmieniono sposobu kontroli zrzutów do rzek. Obecnie kopalnie mają kontrolować ilość i limity odprowadzanych ścieków. – To mechanizm, który wręcz zachęca do ukrywania złych wyników. Powinien istnieć niezależny system kontroli zrzutu zanieczyszczeń – komentuje Nieznański.

Jedyne realnie wprowadzone zmiany po katastrofie to zamontowanie siatek do odławiania śniętych ryb i bardziej intensywny monitoring stanu rzek. To jednak jest niewystarczające, bo jak czytamy „złote algi do zakwitu, który może się utoksycznić i wybić ryby, potrzebują jedynie słonej wody, a to w obecnym stanie rzeczy mają zagwarantowane”.

Zagrożenie katastrofą na Odrze i Wiśle. Ekspert alarmuje: Na zmiany nie ma szans

– Nie unikniemy katastrofy, dopóki będzie sól w rzekach. Jedynie zmniejszenie zasolenia jest w stanie ustrzec nas przed zakwitami alg, ale moim zdaniem na zmiany nie ma szans, bo nie ma dobrego sposobu na to, co zrobić z wodami kopalnianymi – komentuje hydrobiolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Andrzej Mikulski.

Adiunkt w Europejskim Regionalnym Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk Sebastian Szklarek dodaje, że „zasolenia z dnia na dzień się nie pozbędziemy, bo gwałtowne zalanie wszystkich kopalń może mieć katastrofalne skutki”. Same kopalnie przekonują, że na odsalanie wydają co roku miliony złotych.

Przyczyny katastrofy na Odrze z 2022 r. nieusunięte, zagrożenie obowiązuje. Brak motywacji do zmian

Według przedsiębiorców kopalniom nie opłaca się angażować w badania nad rozwinięciem nowych technologii, bo za zrzucanie wód kopalnianych płacą pięć groszy za metr sześcienny. – Gdy proponujemy rozwiązanie kosztujące kilkadziesiąt mln zł, kopalnie śmieją się nam w twarz, bo za rok zrzutu wody zapłacą kilkadziesiąt tys. zł, więc inwestowanie nie opłaca im się, a obowiązku nie ma – ubolewa jeden z przedsiębiorców.

Dodaje, że największe grupy kopalni należą do Skarbu Państwa, a kary środowiskowe też trafiają do Skarbu Państwa, więc nie ma motywacji do zmian. Te może jednak wymóc na Polsce Bruksela. Nasz kraj do 2027 r. musi bowiem wdrożyć cele środowiskowe.

Czytaj też:
Katastrofa w Odrze się powtórzy? Ekspert: To bardzo prawdopodobne
Czytaj też:
Śnięte ryby i smród nad Jeziorem Kowalskim. „Tu umiera wszystko, nawet ptaki”