Żołnierze zatrzymani przy polskiej granicy nie strzelali do migrantów. „Tworzyli zagrożenie”

Żołnierze zatrzymani przy polskiej granicy nie strzelali do migrantów. „Tworzyli zagrożenie”

Marek Sawicki ujawnił nowe informacje ws. żołnierzy
Marek Sawicki ujawnił nowe informacje ws. żołnierzy Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Nie cichnie sprawa zatrzymania żołnierzy przy granicy polsko-białoruskiej. Marek Sawicki przedstawił nowe, zaskakujące informacje.

Ponad 40 strzałów ostrzegawczych mieli oddać żołnierze, którzy zostali zatrzymani przy granicy polsko-białoruskiej. Początkowo informowano, że wojskowi strzelali w kierunku migrantów, którzy nielegalnie próbowali dostać się do Polski. Aktualnie – jak wynika z informacji MON – cała trójka przebywa na wolności, chociaż dwóm żołnierzom przedstawiono zarzut i grozi im odpowiedzialność karna.

Żołnierze zatrzymani przy granicy. Na jaw wychodzą szokujące informacje

Nowe informacje, które rzucają zupełnie inne światło na sprawę, przedstawił Przemysław Wipler. Polityk Konfederacji podzielił się tym, co usłyszał podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. – Okazało się, że to nie był pierwszy raz użycia w sposób nieprawidłowy broni przez tych konkretnych żołnierzy. Ich koledzy się bali, bo oni strzelali w kierunku nie tylko wycofującej się grupy osób, które forsowały granicę, ale też w kierunku, w którym byli ich koledzy żołnierze i funkcjonariusze Straży Granicznej – opisywał polityk.

Podobne wieści w sprawie zatrzymania przy granicy polsko-białoruskiej przekazał na antenie RMF FM Marek Sawicki. – Od kilku dni mamy już pełne materiały, że ci żołnierze nie strzelali do uchodźców przekraczających granicę, tylko strzelali także wzdłuż granicy, tworząc zagrożenia dla kolegów strzegących granicy – podkreślił poseł PSL.

Sawicki o akcji przy granicy: Dęta propaganda

Parlamentarzysta dodał, że „Donald Tusk miał pełną informację od służby wywiadu wojskowego i prokuratora krajowego co za incydent miał miejsce na granicy 29 marca”. – Użycie broni, które miało miejsce i tak było ostro krytykowane jeszcze w czasie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, dziś okazuje się, że przez tych żołnierzy było wykonane nieprawidłowo. Cała nagonka na Władysława Kosiniaka-Kamysza łącznie z raportowaniem, do jakiego wzywał pan Donald Tusk, okazała się dętą propagandą, zupełnie niepotrzebną – komentował.

Czytaj też:
„Choroba zawodowa” żołnierzy? Pojawiają się głosy, mówiące o epidemii na granicy
Czytaj też:
Spór o migrantów z Czerlonki. „Takiej skali hejtu nie było nawet za PiS-u”

Źródło: RMF FM