Interwencja odbyła się na wezwanie byłej żony prokuratora, która zgłosiła policji, że jej były mąż nie chce oddać samochodu-zabawki dziecka. Kobieta twierdziła, że należy on do niej i że ma na to dokumenty.
Na miejsce wysłano patrol, w skład którego wchodziła policjantka z wieloletnim doświadczeniem. Funkcjonariusze przyjechali do domu prokuratora, gdzie mężczyzna wyraził zgodę na ich obecność, choć ostatecznie próbował zakończyć interwencję. Podczas badania alkomatem stwierdzono niewielką ilość alkoholu, co według policjantki uzasadniało dalsze działania w związku z opieką nad dzieckiem. Prokurator stwierdził jednak, że jako funkcjonariuszka nie miała prawa kontynuować interwencji i zażądał opuszczenia mieszkania.
Prokuratura wszczęła śledztwo. Oskarżono policjantkę
Prokurator zgłosił zdarzenie do Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, która wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów oraz naruszenia miru domowego. Zarzucił funkcjonariuszom, że interweniowali bezpodstawnie, informowali go o potencjalnym zagrożeniu dla dziecka i bezprawnie grozili badaniem krwi. Dodatkowo, prokurator oskarżył policjantkę o zaginięcie pieniędzy i kluczyków podczas interwencji, jednak z czasem wycofał się z tego zarzutu wobec niej.
Sąd Rejonowy w Zakopanem uznał policjantkę za winną zarzucanych czynów, a jej postępowanie warunkowo umorzył na dwa lata. Wyrok ten oznacza jednak, że funkcjonariuszka, choć bez kary, nie może dalej pełnić służby z powodu wpisu o przestępstwie. Dodatkowo sąd nakazał jej zapłatę 12 tys. zł na różne fundusze, w tym nawiązkę dla prokuratora i koszty obrońcy. Drugi z funkcjonariuszy został uniewinniony.
Zbyt stanowcza interwencja?
Sąd argumentował, że policjantka nie miała podstaw do tak stanowczej interwencji i przesadziła w ocenie sytuacji, sugerując zagrożenie dla dziecka. Sędzia uznał, że jest to efekt nadmiernych nacisków społecznych, co, jego zdaniem, może skłaniać policjantów do niepotrzebnych działań. W uzasadnieniu podkreślił, że sam fakt spożycia alkoholu przy dziecku jest niewłaściwy, jednakże nie stanowił wystarczającej podstawy do takich kroków.
Wyrok wzbudził sprzeciw wśród policjantów i związku „Solidarność” Policji. Przewodniczący NSZZ „Solidarność” Policji Województwa Małopolskiego Jacek Łukasik ocenił, że działania funkcjonariuszki były zgodne z procedurami i że wyrok jest niezrozumiały oraz krzywdzący. – Policjantka została uznana przez sąd winną tego, że wykonywała swoje obowiązki. Racjonalnie nie da się tego wytłumaczyć. Dla nas to szok – mówił dziennikarzom Gazety Wyborczej Łukasik.
Wyraził zaniepokojenie, że taki wyrok odstrasza funkcjonariuszy od podejmowania interwencji domowych, zwłaszcza wobec osób powołujących się na stanowiska. W piątek, przed rozprawą apelacyjną „Solidarność” Policji planuje protest pod hasłem: „W obronie Pauliny. Stop patologii. Nie dla kasty”, chcąc wyrazić solidarność z funkcjonariuszką i sprzeciw wobec orzeczenia sądu.
Czytaj też:
Policjanci masowo odchodzą na L4. „Rzeczywistej skali akcji nie sposób ustalić”Czytaj też:
Policyjna interwencja zakończona śmiercią. 48-letni Ukrainiec nie żyje