Donald Tusk postanowił uczynić Europę wielką, zanim zabrali się za to jego zafascynowani Trumpem polityczni konkurenci.
„Podnieście swoje głowy wysoko, Europa była, jest i będzie wielka” – tak podnosi Unię z kolan polski premier, przywołując spuściznę Wikingów i Kolumba, Europejczyków, którzy odkryli Amerykę na długo przed tym, zanim Ameryka odkryła fenomen Donalda Trumpa.
Tusk przekonywał w Parlamencie Europejskim, że zmiana władzy w USA nie uzasadnia upadku europejskiego ducha, i że zamiast obrażać się na okoliczności, należy skorzystać z szansy, jaka nadarza się Europie. O tym, że trafia w sedno, zaświadczać miała sroga mina europosła Michała Koboski i gromkie brawa koalicyjnych polskich eurodeputowanych.
Premier wykorzystał okazję, jaką była prezentacja programu polskiej prezydencji w UE nie tylko do tego, żeby wlać nieco otuchy w znękaną zmianami w USA Europę, ale też – a może przede wszystkim – po to, żeby publicznie odciąć się od tego, co obciąża politycznie konto jego partii w Polsce. Tusk bezlitośnie przeczołgał więc unijną politykę migracyjną, mielizny Zielonego Ładu i regulacyjny zapał unijnych instytucji, dławiący innowacje i konkurencyjność europejskiej gospodarki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.