Wigilia w "Budryku"

Wigilia w "Budryku"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ok. 300 protestujących górników, okupujących od tygodnia kopalnię "Budryk" w Ornontowicach na Śląsku, zasiadło po południu do wigilijnej wieczerzy przy stołach ustawionych w holu biurowca kopalni.

Górnicy z "Budryka" podkreślają, że są zdeterminowani, by kontynuować okupację kopalni także w czasie Świąt. Domagają się przede wszystkim zrównania ich płac z wynagrodzeniami w Jastrzębskiej Spółce Węglowej (JSW), do której wkrótce ma zostać włączony "Budryk". Od spełnienia tych postulatów uzależniają zakończenie strajku.

Protestujący rozpoczęli wspólną wieczerzę modlitwą, potem uczcili minutą ciszy ofiary niedawnych katastrof górniczych, m.in. w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej, ale też na Ukrainie, w Chinach i Kolumbii. Po odczytaniu fragmentu ewangelii o narodzinach Chrystusa łamali się opłatkiem, potem odśpiewali kolendę "Wśród nocnej ciszy".

Górnicy jedli na pozbijanych z desek stołach, na których rozłożyli płachty białej workowej folii. Dzielili się potrawami przyniesionymi im kilka godzin wcześniej przez bliskich pod kopalnianą bramę. Tam, odbierając prowiant, po raz pierwszy przełamali się opłatkami - ze swoimi bliskimi, którzy Święta spędzą w domach.

Podczas wieczerzy górnicy życzyli sobie najczęściej zdrowia i wytrwałości. "Miejmy dziś nadzieję na lepszą przyszłość" -mówili. Gromkimi oklaskami powitali mediatora w sporze prowadzonym z zarządem ich kopalni, b. wiceministra gospodarki Jerzego Markowskiego, oraz prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego, którzy zasiedli z nimi do stołu.

"To jest jeden z tych prezesów, z którymi można rozmawiać - ma coś do powiedzenia i nie boi się rozmowy. Wie, że są trudne warunki postawione przez związki, ale mówi, że można się dogadać przy stole, nie podczas konfrontacji" - mówił po wcześniejszym spotkaniu opłatkowym Zagórowskiego z komitetem protestacyjnym Krzysztof Łabądź z "Sierpnia 80".

"W niedługim czasie dojdzie do konkretnych rozmów, w którym zakończymy sprawę" - zapowiedział Łabądź, wskazując jednak, że najpierw zarząd "Budryka" musi spełnić główny postulat płacowy protestujących. "Dziś chcieliśmy pokazać naszemu nowemu pracodawcy, że nie jesteśmy oszołomami i nie chodzi nam o konflikt" - dodał.

"Rozmawialiśmy, jak ten konflikt rozwiązać. (...) Zaraz po Świętach musimy usiąść do stołu i dalej rozmawiać, ponieważ trwa proces połączenia tej kopalni z JSW, a tutaj jest bardzo dużo zagmatwanych, wieloletnich problemów. Nie zobowiązuję się, że natychmiast je rozwiążemy, będziemy natomiast chcieli rozmawiać i po kolei je rozwiązywać" - powiedział Zagórowski.

Choć prezes JSW próbował podczas wieczerzy przekonywać górników, by drugą część wigilijnego wieczoru spędzili już w domach, ci stanowczo odmówili. Podkreślili, że zawieszą okupację i opuszczą kopalnię dopiero po podpisaniu porozumienia z zarządem "Budryka" dotyczącego ich głównego postulatu.

W trwających od tygodnia strajku i okupacji zakładu biorą udział związki "Kadra", "Sierpień'80" i "Jedność Pracowników Budryka". Komitet protestacyjny twierdzi, że choć szefowie innych związków w kopalni nie poparli protestu, z czasem przyłączyło się do niego wielu członków tych związków, a niektórzy z nich opuścili swoje dawne organizacje.

Zarząd kopalni uważa strajk za nielegalny. Mówiąc, że nie można negocjować "w warunkach dyktatury" dopuszcza rozmowy z pracownikami pod warunkiem zakończenia okupacji. Górnicy twierdzą, że zakończą strajk dopiero po spełnieniu ich żądań, uważają że zakład stać na oczekiwane przez nich podwyżki.

Protestujący górnicy chcą zarabiać tyle, ile wynosi średnia płaca w JSW. Oznaczałoby to ponad 700 zł podwyżki. Sześć innych działających w kopalni związków nie poparło protestu. Wynegocjowane przez nie porozumienie nt. warunków wejścia "Budryka" do JSW zostało dwukrotnie odrzucone w referendum przez załogę, nie zostało więc ostatecznie podpisane.

ab, pap