Ocena stanu zdrowia zwierząt odbywała się dwuetapowo. Najpierw na Palenicy Białczańskiej sprawdzano podstawowe parametry zdrowotne, a następnie, po przejeździe z pasażerami na Polanę Włosienica, oceniano zdolność regeneracji po wysiłku oraz współczynnik restytucji – istotny wskaźnik ogólnej formy konia.
W tym roku dodatkowo uruchomiono specjalne stanowisko ortopedyczne, co miało umożliwić dokładniejszą ocenę ewentualnych urazów. – Wszystkie z przebadanych 250 koni zostały dopuszczone do pracy na trasie do Morskiego Oka. W niektórych przypadkach ich słabsza kondycja jest związana z nadmiernym odżywieniem – mówił Piotr Szpotański, przewodniczący zespołu lekarzy przeprowadzających badania zwierząt.
W skład zespołu kontrolnego weszli: dr Marek Tischner z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie (rekomendowany przez Stowarzyszenie Przewoźników), dr Maciej Dobrowolski z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, dr inż. Maciej Jackowski – hipolog, oraz wspomniany lekarz Piotr Szpotański.
Viva! bojkotuje badania i domaga się likwidacji transportu konnego
Fundacja Viva! po raz pierwszy od lat nie wzięła udziału w badaniach. Jak wyjaśniła wiceprezeska organizacji, Anna Zielińska, ich lekarka weterynarii od lat zgłasza zastrzeżenia, które są ignorowane. Zdaniem fundacji badania nie uwzględniają rzeczywistych przeciążeń i warunków pracy zwierząt.
– Wycofujemy się, bo nasz udział w tych badaniach nie ma sensu. Wnioski naszej lekarki weterynarii są od lat ignorowane, a dodatkowo badania wciąż nie są prowadzone tak, by rzetelnie przebadać zwierzęta pracujące na trasie ponad siły – stwierdziła Zielińska.
Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, przyznał, że brak obecności Fundacji był zaskoczeniem i wyraził nadzieję na ich udział w przyszłości. Dodał również, że TPN jest otwarty na współpracę z innymi organizacjami prozwierzęcymi.
Czy konie cierpią na szlaku do Morskiego Oka?
Dr Tischner, który od 15 lat monitoruje stan zdrowia koni pracujących w Tatrach, podkreślił, że nigdy nie doszło do śmierci zwierzęcia na trasie wskutek przeciążenia. Zdarzały się jedynie pojedyncze przypadki potknięć czy upadków, po których konie wracały do zdrowia. Odnotowano trzy zgony, jednak – jak zaznaczył – były one efektem nagłych przypadków medycznych, takich jak kolka czy pęknięcie aorty, a także spłoszenia przez niski przelot śmigłowca ratunkowego.
Od maja bieżącego roku trasą do Morskiego Oka kursują także elektryczne pojazdy, które zakupiono dzięki środkom Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Wartość inwestycji to ponad 3 miliony złotych.
Zgodnie z porozumieniem zawartym w lutym przez ministerstwo, TPN, samorząd oraz Stowarzyszenie Przewoźników, planowane są zmiany. Od przyszłego roku transport konny zostanie ograniczony do krótszego odcinka – między Palenicą Białczańską a Wodogrzmotami Mickiewicza. Wozy mają także przejść modernizację.
Czytaj też:
Morskie Oko bez wozów konnych? TPN informuje o ważnych zmianachCzytaj też:
Pokaz bezmyślności w Tatrach. To zachowanie mogło się skończyć tragedią