– Taka rozmowa jest dziś konieczna, niezależnie od tego, jak bardzo podzielone są partyjne plemiona – dodał Hołownia.
Odnosząc się do zarzutów o potajemne kontakty z politykami opozycji, marszałek nie unikał odpowiedzialności.
– Przyznaję, miejsce spotkania, które zaakceptowałem, było błędem. Będę bardziej uważny, wiedząc, jakie emocje to budzi. Ale – jak zaznaczył – nie sam fakt rozmowy był błędem. – Rozmowa z opozycją nie tylko ma prawo się odbywać, ale powinna – zwłaszcza jeśli dotyczy spraw ponadpartyjnych, takich jak bezpieczeństwo i pozycja międzynarodowa Polski.
„Nie było propozycji stanowisk, nie prowadzimy rozmów z PiS”
Hołownia w mocnych słowach odniósł się do spekulacji o możliwych przetasowaniach politycznych.
– Nigdy nie otrzymałem propozycji objęcia funkcji premiera, w żadnym formacie koalicyjnym – podkreślił. – Ani ja, ani Polska 2050 nie prowadzimy żadnych rozmów z Prawem i Sprawiedliwością. Naszym zdaniem odpowiedzialność za Polskę powinna pozostać w rękach koalicji 15 października.
Jednocześnie nie ukrywał swojego rozczarowania:
– Ta koalicja wymaga głębokiej reformy, czego domagam się od miesięcy. Zawiedliśmy wiele oczekiwań. Dziś trzeba zrestartować nadzieję, z jaką przyszliśmy do ludzi w 2023 roku. Polityka, którą prowadzimy w Sejmie, jest polityką sprzed dwóch lat – a Polska sprzed dwóch lat już nie istnieje.
„Zachód albo Wschód. Innej opcji nie ma”
Marszałek ostrzegł, że największym zagrożeniem nie jest dziś zmiana partii u władzy, lecz zmiana kierunku geopolitycznego Polski.
– Dzisiaj jesteśmy na Zachodzie, ale znajdą się tacy, którzy będą próbowali przesunąć nas na Wschód. Nawet się nie obejrzymy, jak to się stanie. A stanie się to pod płaszczykiem pięknych słów: o demokracji, liberalizmie, patriotyzmie. Tymczasem realna zmiana będzie dramatyczna – na dekady.
„Spotykam się z politykami PiS i będę to robił”
– Tak, rozwiewając te wątpliwości: spotykałem się z politykami PiS, robiłem to i będę robił – przyznał. – Spotykałem się z Mariuszem Błaszczakiem, z Markiem Suskim i Jarosławem Kaczyńskim. Jak dodał z tym ostatnim spotkał się w ostatnim czasie dwukrotnie.
Rozmowy miały dotyczyć przede wszystkim zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na prezydenta.
– Oni nie wiedzą, czy będzie zaprzysiężenie. Oni wciąż nie są tego pewni, nie mają jasności w tej sprawie. Więc pytają, będzie zaprzysiężenie, czy nie będzie? Pytał mnie o to prezydent Nawrocki, pytał mnie o to prezes Kaczyński, pytał mnie o to Mariusz Błaszczak, pytali mnie o to politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Innym tematem rozmów miała być przyszłość Polski pod prezydenturą Karola Nawrockiego.
- Karol Nawrocki został prezydentem na pięć lat. I czy nam się to podoba, czy nie, musimy […] szukać, czy jest jakaś droga współpracy, czy są jakieś możliwości współpracy z prezydentem w obszarach absolutnie kluczowych […]. Mówię tu o relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, mówię tutaj o relacji Polski do Ukrainy”.
Marszałek przypomniał wspólne głosowania z PiS-em nad ustawą o obronie ojczyzny i pomoc Ukrainie: „To są rzeczy, które nas łączą”. I pytał polityków PiS: „Czy jest jakaś możliwość, żebyśmy realny sposób przekładając to na politykę, ten obszar realizowali zgodnie z wymaganiami bezpieczeństwa Polski?”
PiS i „rząd techniczny”?
Jak przyznał, temat „rządu technicznego” jest przez PiS podnoszony konsekwentnie. – Od wielu tygodni PiS przychodzi z pomysłem rządu technicznego. Temu poświęciliśmy jakieś pewnie 8–7 minut rozmowy ostatnim razem. […] Natomiast mówię wyraźnie – nie jesteśmy zainteresowani.
- Jeżeli słyszę teraz jakieś opowieści o tym, że oto tutaj dokonuje się zdrada. Oto Judasz pod osłoną nocy idzie zdradzić Pana. To wszystko są brednie. Nie ma takich planów. Nie ma takich negocjacji. […] Myśmy po tym spotkaniu nie umówili się na kolejne”.
Podkreślił, że nie ma żadnego „procesu politycznego”: „Jest komunikowany pomysł polityczny z jednej ze stron. Druga strona go nie podejmuje”.
Czytaj też:
Donald Tusk do dymisji? Jest nowy sondaż. Tak podzieleni są PolacyCzytaj też:
Hołownia chciał zdradzić Tuska? Piętrzą się spekulacje. Taka miała być stawka
