We wtorek 12 sierpnia przesłuchano kolejnych świadków w sprawie tragicznej interwencji w 25 maja 2023 roku. Wczesnym rankiem policjanci udali się na ulicę Wierzbową w Białymstoku, gdzie mężczyzna wbiegał między jadące samochody, szarpał za klamki i usiłował wsiąść do pojazdów.
Białystok. Śmierć podczas policyjnej interwencji
Skierowani na miejsce funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku zatrzymali podejrzanie zachowującego się 24-latka i próbowali go obezwładnić. Jak mówili, był on agresywny, stawiał opór. Założyli mu kajdanki z tyłu, a po pewnym czasie zatrzymany mężczyzna stracił przytomność.
W międzyczasie na miejsce przybył jeszcze jeden patrol policji, który miał wspierać działania kolegów. Dwaj policjanci mieli na sobie kamery osobiste, z których nagrania zabezpieczono dla potrzeb śledztwa. Mimo wezwania na miejsce pogotowia, mężczyzna zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że był on pod wpływem substancji psychoaktywnych.
Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce. zarzuciła policjantom przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków, narażenie zatrzymanego na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, a na końcu także o nieudzielenie mu pomocy. Oskarżyciele twierdzą, że zastosowano nieadekwatne środki przymusu bezpośredniego i użyto siły bez zachowania szczególnej ostrożności, wymaganej w tej konkretnej sytuacji.
Śledczy zwracali uwagę, że policjanci nie zdjęli kajdanek z rąk mężczyzny nawet wtedy, gdy stracił już przytomność. Nie udzielili mu też natychmiastowej pomocy, chociaż przeszli stosowne przeszkolenie. Oskarżeni, którzy nie przyznają się do winy, we wtorek nie pojawili się w sądzie.
Białystok. Zeznania matki zmarłego 24-latka
Zeznająca 12 sierpnia matka 24-latka przyznała, że jej syn już od gimnazjum był uzależniony od środków odurzających. Bezskutecznie miała namawiać go na leczenie. – Zachowywał się dziwnie, chyba był pod wpływem jakichś środków – wyjawiła, opisując ich ostatnie spotkanie. Potwierdziła też, że wzywała policję, kiedy syn krzyczał na nią.
Rodzina kobiety miała założona tzw. niebieską kartę z powodu syna. 24-latek miał Miał wyroki za kradzieże i znęcanie się, a sąsiedzi oraz bliscy bali się go. – Wiedzieli, że bierze narkotyki; bali się towarzystwa, z którym się zadawał – mówiła w sądzie kobieta. – Zawsze go kochałam i chciałam jak najlepiej, nie był ideałem. Próbowałam go wyleczyć i być może udałoby mi się, ale nie zdążyłam – podkreślała.
Śmierć podczas interwencji. Zeznania świadka
Zeznania złożyła we wtorek również kobieta, która ulicą Wierzbową jechała tamtego dnia do pracy. Kiedy musiała zatrzymać samochód, do jej pojazdu podbiegł opisywany tutaj24-latek i wsiadł na tylne siedzenie. Wystraszona kobieta błyskawicznie wysiadła, zabierając kluczyki i torebkę i zaczęła krzyczeć na mężczyznę.
Ten przesiadł się na fotel kierowcy i próbował uruchomić samochód. Po niepowodzeniach wysiadł. Według zeznań kobiety, był „kompletnie nieobecny” i nie reagował na jej słowa. Sprawiał wrażenie osoby pod wpływem narkotyków i miał mokre oraz brudne ubrania.
Czytaj też:
Awantura z udziałem Polaków w Chorwacji. Zmarł mężczyznaCzytaj też:
Złapani w sieć fake newsów. Ekspert przewiduje niepokojący scenariusz dla Polski
