"Marchewa" uniewinniony

"Marchewa" uniewinniony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd Apelacyjny w Krakowie uniewinnił domniemanego przywódcę jednej z krakowskich grup przestępczych Jacka M., ps. Marchewa, od zarzutu udziału w śmiertelnym pobiciu ochroniarza przed blisko dwunastu laty.

Razem z nim od zarzutu udziału w śmiertelnym pobiciu uwolnił także pozostałych czterech oskarżonych, domniemanych członków gangu "Marchewy".

Sprawa dotyczy najazdu kilkunastu napastników na restaurację Ajka w Skawinie 18 października 1996 roku. Ranny w starciu ochroniarz zmarł po dwóch dniach w szpitalu, drugi doznał obrażeń.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego, wyrok, jaki zapadł w czwartym już procesie w tej sprawie w czerwcu 2007 roku, skazujący Jacka M. na cztery lata pozbawienia wolności, a innych oskarżonych na kary od roku do czterech lat, nie mógł zostać utrzymany.

Powołując się na istniejące wątpliwości co do obecności oskarżonych na miejscu przestępstwa, ich zamiarów i działań - sąd dokonał ponownej oceny dowodów i wydał wyrok uniewinniający.

Jak podkreślił w uzasadnieniu, zrobił to, ponieważ uchylenie wyroku i piąty proces w tej sprawie "ośmieszałby wymiar sprawiedliwości". Wyrok jest prawomocny.

Przy konstruowaniu aktu oskarżenia w sprawie najazdu na Ajkę prokuratura skorzystała z zeznań trzech świadków incognito. Zdaniem jednego z nich, tłem wydarzeń była walka Jacka M. o wpływy na rynku prostytucji. Tego wątku nigdy nie udało się potwierdzić przed sądem.

W trakcie pierwszego procesu oskarżeni nie przyznali się do winy, jedynie Grzegorz S., ps. Sabra, potwierdził, że uderzył ochroniarza w głowę. W 1998 roku krakowski sąd skazał siedmiu członków domniemanego gangu "Marchewy" na kary od 3 do 13 lat więzienia. Ten wyrok został częściowo zmieniony w styczniu 1999 roku przez Sąd Apelacyjny i w wyniku tego sprawa wróciła do ponownego rozpoznania.

Po ponownym procesie w maju 2000 r. sąd uznał winę czterech oskarżonych i skazał ich na kary od trzech i pół do pięciu lat pozbawienia wolności. Zdaniem sądu, wina oskarżonych została udowodniona, a sprzeczności w zeznaniach trzech świadków incognito, na które powoływali się obrońcy, wynikają z dynamiki zdarzenia. Sąd Apelacyjny również nie utrzymał w mocy tego wyroku, m.in. uniewinniając Jacka M.

Z takim rozstrzygnięciem nie zgodził się z kolei Sąd Najwyższy, rozpatrujący kasację prokuratury. Sąd uchylił wyrok w stosunku do wszystkich oskarżonych i sprawa wróciła do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy.

W trzecim procesie sąd, stosując się do zaleceń kasacji, zrezygnował z powodów formalnych z jednego ze świadków incognito. Korzystał za to z zeznań świadka koronnego. Na tej podstawie w czerwcu 2005 roku uznał winę wszystkich siedmiu oskarżonych i skazał ich na kary od dwóch do czterech lat pobawienia wolności. Tylko Grzegorz S., ps. Sabra, za śmiertelne pobicie ochroniarza otrzymał karę 10 lat pozbawienia wolności.

Również ten wyrok nie uprawomocnił się w wyniku kasacji i sprawa wróciła do ponownego rozpoznania. W toku czwartego procesu sprawę dwóch oskarżonych wyłączono do odrębnego postępowania, w tym m. in. "Sabry", i umorzono zarzuty dotyczące pobicia drugiego ochroniarza z powodu przedawnienia.

Czwarty proces zakończył się skazaniem Jacka M. na cztery lata wolności, a pozostałych oskarżonych na kary od roku do czterech lat. Jak się okazało, Jacek M. i inny oskarżony odbyli już kary w całości. Jacek M. nie odzyskał jednak wolności, ponieważ jest aresztowany do innej sprawy.

Od tego wyroku apelacje złożyli obrońcy. Sąd Apelacyjny uznał je we wtorek za zasadne. Według sądu, ocena dowodów, dokonana w czwartym procesie przez sąd pierwszej instancji, była "dowolna, pobieżna i powierzchowna, wybiórcza i ograniczona, a w konsekwencji - wadliwa". Z powodu istotnych wątpliwości i sprzecznych zeznań świadków incognito uniewinnił wszystkich oskarżonych. Wyrok jest prawomocny.

Jacek M. cały czas zaprzeczał doniesieniom mediów, jakoby był przywódcą jednej z krakowskich grup przestępczych. Siebie samego przedstawiał jako zwykłego biznesmena i skarżył się razem z przyrodnim bratem Markiem D., (współoskarżonym w sprawie "Ajki"), że policja jest do nich uprzedzona. Jeszcze w trakcie postępowania sądowego złożył skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, m.in. na zbyt długi okres aresztowania. Została ona przyjęta do rozpoznania.

Tymczasem w kwietniu ub. roku krakowski sąd aresztował Jacka M. i jego przyrodniego brata Marka D. pod zarzutem zorganizowania i kierowania grupą przestępczą, zajmującą się fikcyjnym przejmowaniem upadających firm na szkodę ich wierzycieli.

ab, pap