Europa w roli straszaka

Europa w roli straszaka

Dodano:   /  Zmieniono: 
O aborcji znów zrobiło się głośno. Po informacjach, że Rada Europy wezwie m.in. nasz kraj do legalizacji zabiegów przerywania ciąży, Wojciech Olejniczak grzmi, że Polska jest zaściankiem Europy, a Urszula Krupa straszy, że zarówno UE, jak i Rada Europy zmuszą nas do liberalizacji prawa.
Tymczasem zarówno dla lewicy, jak i skrajnej prawicy temat aborcji to doskonały sposób, żeby przypomnieć o sobie wyborcom. I chyba tylko o ten medialny rozgłos chodzi, zwłaszcza lewicy. Sprawa aborcji powtarza się zresztą regularnie co najmniej raz w kadencji każdego Sejmu, a po krótkiej burzy i wymianie ciosów w mediach przez obie strony sporu, pozostaje nietknięta kompromisowa ustawa z lat 90.

Gdyby lewica naprawdę chciała coś zrobić, zapewne próbowałaby działać konsekwentnie, pozyskując sojusznuików z różnych środowisk, a nie zrywami jak obecnie. Nie czekałaby też, aż sprawę raportu Rady Europy opiszą media, tylko nagłośniła ją jeszcze w czasie prac nad nim. Przecież w przygotowaniu tego dokumentu uczestniczyli przedstawiciele wszystkich sejmowych frakcji, także LiD-u. Także politycy związani z Radiem Maryja, jeśli chcieli coś zmienić w wydmowie tego dokumentu, mogliby przez swoich przedstawicieli lobbować już znacznie wcześniej.

Widać z tego, że tak naprawdę żadnej ze stron nie zależy na faktycznej zmianie ustawy antyaborcyjnej. A europejskie instytucje znowu wykorzystuje się w roli straszaka, podobnie jak w zeszłym tygodniu Unię Europejską i jej nowy traktat.

A trzeba pamiętać, że ani Rada Europy, ani UE nie mogą zmusić nas do legalizacji aborcji, jeśli sami Polacy tego nie zechcą. Wszyscy ci, którzy się tego obawiają lub na to powołują, powinni pamiętać o Irlandii. W Unii jest od 1973 r. i ma prawo aborcyjne znacznie ostrzejsze od naszego.