Wałęsa gotów przekonywać Irlandczyków do Traktatu Lizbońskiego

Wałęsa gotów przekonywać Irlandczyków do Traktatu Lizbońskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. wikipedia 
Były prezydent Polski Lech Wałęsa deklaruje gotowość pojechania do Irlandii, by przekonać jej mieszkańców do przyjęcia Traktatu Lizbońskiego. Powiedział o tym w wywiadzie dla agencji AFP.
"Jako członek Rady Mędrców UE powinienem słuchać ludzi z Libertasu, by wiedzieć, co myślą i co kombinują. Nie zgadzam się z Libertasem, a tylko przedstawiam mu swój punkt widzenia" - oświadczył Wałęsa w opublikowanym w niedzielę wywiadzie, odnosząc się do krytyki związanej z jego uczestnictwem w kongresach Libertasu.

"Jestem gotów pojechać do Irlandii i zabrać tam głos samemu lub w towarzystwie (lidera Libertasu Declana) Ganleya, by powiedzieć: +kochani Irlandczycy, poprzyjcie traktat+. To niezbędne, bo lepiej mieć niedoskonałego kierowcę niż nie mieć żadnego. A ten traktat poprawimy" - zaznaczył.

Zapewnił, że jego celem jest przede wszystkim "przekonanie Ganleya, by wycofał się z krytyki" Traktatu Lizbońskiego.

Irlandczycy odrzucili traktat w referendum w czerwcu 2008 r. Kolejne ma się odbyć pod koniec bieżącego roku. Aby dokument ten wszedł w życie, musi zostać ratyfikowany przez wszystkie państwa członkowskie.

Wałęsa podkreślił, że trzeba rozmawiać z przeciwnikami. "Oczywiście, można odmówić dialogu, zmuszać siły antyunijne czy antyglobalistyczne do manifestacji. Można jednak także zgodzić się na konfrontację demokratyczną, skłonić ich do dyskusji, by zobaczyć, co mają do powiedzenia" - oświadczył Wałęsa.

Obecnie w niektórych państwach "do urn chodzi tylko 20 proc. wyborców. Powstaje pytanie, co myśli pozostałych 80 proc. Czyżby nie było miejsca dla innych idei? Czyżby ktoś miał monopol na prawdę?" - pytał Wałęsa.

Zaznaczył, że "lepiej, by sceptycy i przeciwnicy znaleźli swoje miejsce w strukturach europejskich zamiast manifestować na ulicach, rzucać kamieniami i palić opony".

Wyraził przekonanie, że UE powinna mieć prezydenta, ale "najpierw należy określić jego kompetencje, za co będzie odpowiadać, na przykład stosunki z Rosją czy Chinami". "Jeśli nie będziemy mieć silnego przywództwa, znajdziemy się na przegranej pozycji wobec Rosji i Chin" - dodał.

Wałęsa wyraził ubolewanie, że w Europie nie docenia się znaczenia daty 4 czerwca 1989 r. "Te wybory w Polsce wybiły zęby komunistycznemu niedźwiedziowi, a kiedy bezzębny niedźwiedź nie mógł już gryźć, można było przystąpić do obalania muru berlińskiego - powiedział. - Niestety, wiele osób w Europie nie chce pamiętać, że to Polska i Polacy otworzyli w 1989 r. drogę do demontażu porządku jałtańskiego i do zjednoczenia Europy".

pap, keb