Będzie kara więzienia za lincz we Włodowie

Będzie kara więzienia za lincz we Włodowie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w piątek w mocy kary czterech lat więzienia dla trzech braci W., skazanych w sprawie linczu we Włodowie (Warmińsko-Mazurskie). Oddalił tym samym apelacje obrońców, którzy chcieli uchylenia wyroku i ponownego rozpoznania sprawy. Wyrok jest prawomocny.

W styczniu Sąd Okręgowy w Olsztynie, jako sąd pierwszej instancji, skazał braci W. za zabójstwo w lipcu 2005 roku agresywnego sąsiada, ale nadzwyczajnie złagodził kary. Wziął bowiem pod uwagę, że na wezwanie mieszkańców Włodowa o pomoc, nie zareagowała policja.

Był to powtórny proces w tej sprawie; w pierwszym bracia W. zostali skazani na kary więzienia w zawieszeniu, ale te wyroki sąd apelacyjny uchylił i zwrócił sprawę sądowi w Olsztynie.

Oddalając w piątek apelacje obrońców, białostocki sąd apelacyjny uzasadnił, że sąd pierwszej instancji uwzględnił wszystkie ujawnione w procesie dowody, prawidłowo ustalił fakty, przyjął właściwą kwalifikację prawną czynu i wymiar kary. Ocenił też, że to obrońcy, a nie sąd w Olsztynie, dokonali swobodnej i dowolnej oceny dowodów.

Nie było obrony koniecznej - uzasadniał sąd apelacyjny, relacjonując ustalony w procesie przebieg zdarzeń we Włodowie. Jak mówiła przewodnicząca składu orzekającego sędzia Brandetta Hryniewicka fakt, iż policja nie przyjechała na wezwanie mieszkańców wsi na czas, nie uprawniał oskarżonych do takiego postępowania, jakiego się dopuścili.

Sąd dodał, że do tragicznego dnia nie było zatargów między recydywistą Józefem C. a rodziną W. Jak mówiła sędzia Hryniewicka, "nie można też powiedzieć, że C. był taką postacią, która zagrażała mieszkańcom wsi Włodowo, który chodził i grasował z maczetą". Przypominając m.in., że toczyły się przeciwko niemu postępowania karne, sędzia mówiła, iż twierdzenie, że mieszkańcy wsi nie mogli sobie z nim poradzić, a policja zupełnie nie reagowała "jest nieuprawnione".

Kary adekwatne i stosowne do stopnia winy - uzasadniał sąd, przypominając że za zabójstwo człowieka grozi od ośmiu lat więzienia. "C. był człowiekiem, o czym mieszkańcy wsi Włodowo chyba zapomnieli. Także jego życie, mimo iż był recydywistą, uciążliwym, podlegało ochronie prawnej" - podkreśliła sędzia Brandetta Hryniewicka.

Na rozprawie apelacyjnej w minioną środę, przed białostockim sądem składała zeznania żona jednego ze skazanych, Marlena W. Sugerowała, że to jej ojciec może być odpowiedzialny za śmierć agresywnego mężczyzny, a nie jej mąż i jego bracia. Przywoływała m.in. rozmowy męża z ojcem. Pytana wówczas przez sąd, dlaczego zmieniła zeznania składane na początku śledztwa mówiła, że nie spodziewała się wyroków bez zawieszenia (w pierwszym procesie zapadły właśnie wyroki w zawieszeniu), a ojciec miał w przeszłości mówić, że jeśli będzie trzeba, przyzna się.

Sędzia Hryniewicka mówiła, że były to zeznania całkowicie niewiarygodne i nie podważyły ustaleń sądu pierwszej instancji. Poinformowała też, że sąd z urzędu zawiadomił prokuraturę o możliwości składania przez kobietę fałszywych zeznań.

Skazanych braci W. na publikacji wyroku nie było. Ich obrońca Małgorzata Lubieniecka-Chełstowska powiedziala dziennikarzom, że zamierza złożyć kasację, ale przypomniała, że nie wstrzymuje to wykonania kary. W procesie bracia W. przyznali się jedynie do pobicia agresywnego mężczyzny.

pap, keb