Biegli: Róża powinna wrócić do rodziców

Biegli: Róża powinna wrócić do rodziców

Dodano:   /  Zmieniono: 
photos.com 
Biegli z rodzinnego ośrodka diagnostyczno-konsultacyjnego w Poznaniu stwierdzili, że Róża, córka Wioletty W. i Władysława Sz. powinna wrócić do domu. Tym samym podważyli opinię kuratora sądowego, który stwierdził, że rodzice nie są w stanie zapewnić właściwych warunków do wychowywania dziecka. Opinia trafiła już do Sądu Rejonowego w Szamotułach, przed którym toczy się sprawa o odebranie rodzicom praw rodzicielskich.
Sąd w Szamotułach odebrał Różę Wioletcie W..i Władysławowi Sz. w lipcu tego roku, zaledwie sześć dni po przyjściu dziecka na świat. Decyzja wywołała oburzenie lokalnej społeczności. Mieszkańcy Błot Wielkich, w których mieszka para, wychowująca już trójkę dzieci w wieku 7, 9 i 11 lat wysłali w tej sprawie listy m.in. do prezydenta i premiera. Teraz okazuje się, że opinię kuratora, na której opierał się wyrok sądu kwestionuje rodzinny ośrodek diagnostyczno-konsultacyjny - instytucja, która na zlecenie sądów rodzinnych prowadzi m.in. badania psychologiczne i środowiskowe oraz wydaje opinie o dzieciach i ich opiekunach.

Wychowają, ale potrzebują pomocy

Zdaniem ekspertów z ośrodka w rodzinie istnieją warunki do wychowywania małoletnich dzieci, chociaż rodzicom potrzebna będzie pomoc z zewnątrz. Bez takiej pomocy, jak zaznaczyli biegli, rodzina nie poradziłaby sobie z samodzielnym wychowaniem Róży. - Sąd przesłucha kierownika lokalnego ośrodka pomocy społecznej, bo to ta instytucja będzie m.in. odpowiedzialna za pomoc. Potrzebna będzie nierutynowa, duża pomoc ze strony ośrodka - skomentował opinię biegłych Krzysztof Józefowicz, prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Dzieci marzą o spokoju

Rzecznik praw dziecka Marek Michalak, który zaangażował się w całą sprawę wystąpi jutro o natychmiastowe przekazanie dziewczynki rodzicom. - Spotkałem się z ludźmi chcącymi wesprzeć tą rodzinę. Lokalna społeczność potwierdziła jej pracowitość i rzetelność. Wiem, że ustalono harmonogram prac, m.in. przy zrobieniu łazienki z prawdziwego zdarzenia, szamba - to rzeczy, które są potrzebne rodzicom Róży. Moim zdaniem przyszedł  moment, by wyciszać sprawę rodziny z Błot Wielkich. Dzieci pytane przeze mnie o czym marzą, odpowiedziały, że chciałyby spokoju - relacjonował Michalak.


Rodzice muszą poczekać na sąd

Okazuje się jednak, że mimo korzystnej opinii ekspertów Wioletta W. i Władysław Sz. będą musieli poczekać na powrót dziecka. Arkadiusz Rybarczyk, wiceprezes sądu w Szamotułach, powiedział "Gazecie", że termin kolejnej rozprawy w sprawie Róży, wyznaczono dopiero na 18 września. - Postanowienie o umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej można wydać w trybie natychmiastowym, ale uchylić je można jedynie na rozprawie – tłumaczy sędzia, który  przyznaje, że opinia biegłych na pewno będzie miała wpływ na rozstrzygnięcie sprawy.


"Gazeta Wyborcza", PAP, arb