Polskie katoliczki nie chcą parytetu

Polskie katoliczki nie chcą parytetu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Forum Kobiet Polskich - skupiające przedstawicielki organizacji katolickich - sprzeciwia się wprowadzeniu parytetów na listach wyborczych. Takie rozwiązanie sugeruje, że kobiety są mniej zdolne, ambitne, pracowite i bez sztucznego wsparcia nie są w stanie uzyskać funkcji, o które zabiegają - uważają kobiety zrzeszone w organizacji.
W zeszłym tygodniu do marszałka Sejmu trafiły dokumenty niezbędne do zarejestrowania Komitetu Obywatelskiego "Czas na kobiety", popierającego projekt ustawy o wprowadzeniu parytetów płci na listach wyborczych, przygotowany przez organizatorki Kongresu Kobiet. W ciągu dwóch tygodni komitet powinien zostać zarejestrowany. Jego członkinie mają nadzieję, że do końca roku uda się zebrać co najmniej 100 tys. podpisów pod projektem, który pod koniec roku miałby trafić do Sejmu. Projekt przewiduje zmianę ordynacji wyborczej do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich. Zgodnie z jego założeniami partie byłyby zobligowane, by na listach wyborczych co najmniej 50 procent miejsc zajęły kobiety.

Dać głos kobietom

Zdaniem organizatorek Kongresu parytet na listach wyborczych pozwoli na zwrócenie uwagi na kwestie dotąd marginalizowane, a które bezpośrednio wpływają na sytuację kobiet w Polsce. - Problemy takie jak zdrowie reprodukcyjne, opieka okołoporodowa, przemoc, polityka prorodzinna, kwestie alimentów - obecnie spychane na dalszy plan - dzięki reprezentacji kobiet w strukturach rządowych i samorządowych znajdą się w głównym nurcie problemów politycznych - mówi Henryka Bochniarz, jedna ze współorganizatorek Kongresu.

Z kolei prof. Magdalena Środa przekonuje, że parytety potrzebne są jako rozwiązanie tymczasowe. - Potrzeba kobietom pewnych ułatwień, ponieważ przez ostatnie kilkaset lat były nieobecne w życiu publicznym. Kobiety potrzebują tego wspornika na pewien okres, 2-3 kadencje - uważa Środa.

Organizatorki Kongresu przekonują, że parytet nie jest specjalną taryfą ulgową dla kobiet, likwiduje jedynie dotychczasowe przywileje mężczyzn wynikające z płci i tradycji.

Polityka społeczna zamiast parytetu

Nie wszystkie środowiska są jednak przychylne wprowadzeniu mechanizmów wspierających kobiety w życiu politycznym. Parytetom przeciwna jest m.in. pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska. Parytetów nie chce także Forum Kobiet Polskich - stowarzyszenie skupiające przedstawicielki organizacji, stowarzyszeń i ruchów, które w swoim programie deklarują chęć działania na rzecz tworzenia środowiska opiniotwórczego kobiet katolickich.

- Przyczyny mniejszej reprezentacji kobiet w gremiach decyzyjnych, upatrujemy nie tyle w dyskryminacji kobiet, ile w braku polityki społecznej na rzecz rodzin oraz w innych aspiracjach życiowych wielu kobiet. Jesteśmy za tworzeniem przez państwo warunków zapewniających godzenie ról rodzicielskich i zawodowych. Sprzeciwiamy się forsowaniu jako jedynego właściwego modelu łączenia pracy zawodowej i obowiązków rodzicielskich, co czynią liderki Kongresu. Szanujemy także, jako równoprawny, wybór do realizowania się kobiet poprzez pracę w domu i podjęcie się obowiązków wychowawczych. Państwo jest zobowiązane tworzyć warunki dla swobody takiego wyboru - napisała prezeska FKP Ewa Kowalewska w specjalnym oświadczeniu.

Niekonstytucyjny przywilej

Zdaniem FKP najbardziej eksponowany postulat Kongresu, dotyczący wprowadzenia parytetów narusza gwarantowane konstytucją prawo do demokratycznych wyborów, a także sugeruje, że kobiety są mniej zdolne, ambitne, pracowite i bez sztucznego wsparcia nie są w stanie uzyskać funkcji, o które zabiegają. "System taki nie gwarantuje, że w gremiach decyzyjnych zasiądą najwybitniejsze kobiety. Równe prawa nie oznaczają równej liczby kobiet i mężczyzn w gremiach decyzyjnych, prawo to nie oznacza też przymusu obecności w różnych rolach" - uważa Kowalewska.

PAP, arb