Sekuła: komisja śledcza to nie serial telewizyjny

Sekuła: komisja śledcza to nie serial telewizyjny

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Istotą naszej komisji nie jest stworzenie widowiska, tylko dojście do prawdy, a to proces żmudny, trudny, a czasem i nudny. Niektóre media oczekują, że nasza komisja zastąpi drogi serial telewizyjny, a każde posiedzenie będzie kolejnym odcinkiem tej opery mydlanej. Tak się nie da. Nie możemy pracować na pokaz – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Mirosław Sekuła. Przewodniczący komisji śledczej ds. afery hazardowej odparł również zarzuty, że brak Zbigniewa Wassermana w prezydium komisji oznacza, iż PO stara się zmarginalizować PiS w komisji.
Sekuła odparł też zarzuty opozycji,  jakoby komisja po ostatnim posiedzeniu ani o cal nie przybliżyła się do prawdy. - Uchwała o powołaniu naszej komisji zobowiązuje nas do badania procesu legislacyjnego, a nie przesłuchiwania przypadkowych świadków, co być może byłoby widowiskowe, ale do niczego by nas nie doprowadziło. Przyznał jednak, że jeżeli komisja ma skończyć prace do marca przyszłego roku, „muszą wypracować nowatorskie metody działania".
Jakie? Przewodniczący jeszcze tego nie wie. - Gdybym miał gotowy plan, tobym go zgłosił – zaznacza, dodając, że „jest optymistą w sprawie terminu", ponieważ widzi, że posłowie chcą pracować.

"Nie marginalizujemy PiS"

Pytany o to, czy wykluczenie z prezydium komisji Zbigniewa Wassermanna oznacza, że nie chce skorzystać z jego doświadczenia w pracach innych komisji śledczych, odparł, że „nie należy mylić prestiżu z organizacją pracy". - Nie tylko przewodniczący i wiceprzewodniczący mają coś do powiedzenia w komisji. Cenię doświadczenie i chęć pracy posła Wassermanna i mam nadzieję, że będzie ono wykorzystane w pracy komisji, jednak nie sposób być wiceprzewodniczącym w dwóch komisjach i dobrze w nich pracować – zapewnił. Podkreślił również, że brak Wassermana w prezydium komisji nie oznacza bynajmniej, że PO stara się zmarginalizować PiS. - To niesprawiedliwy osąd – podkreślił. - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Klub PiS zdecydował się oddelegować osoby tak obciążone pracami w innych komisjach. Już na pierwszym posiedzeniu było widać, że pracy w dwóch komisjach nie da się pogodzić - zauważył.

Zdradził też, że na początku komisja proponowała powołanie dwóch wiceprzewodniczących, jednak, kiedy okazało się, że Franciszek Stefaniuk zrezygnował z objęcia tego stanowiska, a Zbigniew Wassermann nie został wybrany, postanowili zamknąć tę sprawę. - Przekonał mnie argument posła Urbaniaka, który zaproponował, że nie ma sensu marnować czasu na szarpaninę w tej sprawie – przyznał Sekuła.

Afera hazardowa nie dotyczy wyłącznie Platformy

Sekuła uważa również, że afera hazardowa nie dotyczy tylko Platformy. - To fałszywe założenie -   ocenia. -  Afery hazardowe idą w ślad prawie wszystkich nowelizacji czy zamiarów nowelizacji ustaw hazardowych. Dotyczy to praktycznie każdej kadencji Sejmu. Gdy przed laty zostawałem przewodniczącym Komisji Finansów Publicznych, to miało to związek z ówczesną aferą hazardową – dodał. - Od samego początku obszar legislacji związany z hazardem był objęty silnymi patologiami. Przypomnę raport Banku Światowego, w którym stwierdzono, że w Polsce można kupić ustawę. Podano nawet kwotę. To trzeba wreszcie przeciąć. Moją największą nadzieją nie jest wskazanie osób odpowiedzialnych za nieprawidłowości, ale wypracowanie takich mechanizmów, które pozwolą na uzdrowienie sytuacji – podkreślił.

"Rzeczpospolita", dar