Wyłudzili kredyty na 2 mln zł, grozi im do ośmiu lat więzienia

Wyłudzili kredyty na 2 mln zł, grozi im do ośmiu lat więzienia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Policjanci z CBŚ rozbili szajkę wyłudzającą kredyty na zakup samochodów. Oszuści brali wysokie kredyty na uszkodzone lub w ogóle nieistniejące auta. Wyłudzili ponad dwa miliony zł - poinformował w poniedziałek rzecznik opolskiej policji nadkom. Maciej Milewski.
Początkiem śledztwa było zawiadomienie o kradzieży samochodu, które złożył na policji w Oleśnie (woj. opolskie) jeden z mieszkańców powiatu oleskiego. Jak się okazało, bezrobotny mężczyzna był "na papierze" właścicielem jeszcze dwóch innych pojazdów. "Policjantów zastanowiło, jak mężczyzna bez źródła dochodów otrzymał w krótkim czasie kredyty na zakup trzech samochodów o łącznej wartości ponad 200 tys. zł" - relacjonował Milewski.

Będą kolejne zatrzymania?

W innym przypadku bezrobotna kobieta, matka sześciorga dzieci, uzyskała kredyt na zakup wartego blisko 200 tys. zł volvo, którego nigdy nie widziała. "Podejrzani wyłudzili w ten sposób kredyty na zakup ok. 30 samochodów. Wszystkie formalnie miały być wprowadzone na rynek przez jeden z komisów samochodowych na terenie powiatu krakowskiego" - wyjaśnił policjant. Do komisu trafiała dokumentacja "wirtualnych" bądź mocno uszkodzonych samochodów różnych marek o niewielkim przebiegu, które były nabywane za bardzo niskie kwoty - około 10 tys. zł. W ciągu kilku dni na opracowywanej - fikcyjnej - dokumentacji ich wartość rosła dziesięciokrotnie, a oszuści poprzez podstawione osoby tzw. "słupy" zaciągali kredyty na zakup tych pojazdów.

Podejrzany w tej sprawie 33-letni właściciel komisu, a zarazem pośrednik kredytowy, uzyskiwał z tytułu udzielanych kredytów prowizje sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych. "Pieniądze z kredytów trafiały za jego pośrednictwem do osób ze środowiska przestępczego" - zaznaczył Milewski. W sprawie do tej pory zatrzymano 18 osób. Podejrzanym - w tym właścicielowi komisu, pracownikom instytucji finansowych, oraz ubezpieczeniowych - grożą kary do ośmiu lat więzienia. Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań.

PAP, dar