Wiceszef MSWiA z lat 2004-05 Andrzej Brachmański (SLD) przyznał przed komisją śledczą ds. Krzysztofa Olewnika, że wiosną 2004 r. po spotkaniu z rodziną Olewników doprowadził do przejęcia sprawy przez CBŚ - o co prosiła go rodzina. Decyzję podjął w porozumieniu z wiceszefem policji gen. Eugeniuszem Szczerbakiem.
"Poczytuję sobie za zasługę, że byłem trybikiem, który spowodował, że śledztwo zostało sprowadzone na właściwe tory, a dobra praca prokuratorów i policjantów wydała dobre, choć gorzkie owoce" - mówił Brachmański. Składając wyrazy współczucia rodzinie zabitego dodał, że "każdy sam powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czemu akurat w tej sprawie Sejm powołał komisję śledczą".
pap, em
"Pan, zdaje się, do dziś nie rozumie tej sprawy. Ona jest kwintesencją spraw niewykrytych. Dzięki mediom ta sprawa stała się głośna, dzięki czemu ta komisja mogła powstać i ją zbadać. To nie jest absolutnie polityczna komisja" - zareagował na te słowa szef komisji Marek Biernacki (PO).
Brachmański zeznał, że o sprawie porwania Olewnika dowiedział się wiosną 2004 r. od senatora Zbigniewa Kruszewskiego, który przyjął rodzinę Olewników i zainteresował go sprawą. "Po spotkaniu z rodziną uznałem sprawę za bulwersującą" - dodał. Zarazem dziękował policjantom CBŚ z grupy Grzegorza K. za wykonanie "dobrej pracy - bez względu na to, co piszą media". Poinformował też, że spotkał się z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Markiem Sadowskim, który "bez wahania powierzył sprawę nowym prokuratorom".pap, em