Wiele hałasu o nic

Wiele hałasu o nic

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli ktoś miał jeszcze jakiekolwiek złudzenia, że prawybory w PO mają coś wspólnego z demokratyczną rywalizacją to po zapowiadanej od kilku dni debacie między prekandydatami PO – Radosławem Sikorskim i Bronisławem Komorowskim musiał wyzbyć się złudzeń. Jedyne co nam pozostanie po debacie to wspomnienie odsłoniętych nóg posłanki Muchy. No ale o to chyba w tym wszystkim chodziło.
Z debatą Komorowski-Sikorski było trochę tak jak z walką Pudzianowski-Najman. Więcej emocji było w zapowiedziach zwarcia i analizach szans obu kandydatów niż w samym pojedynku. Czy Sikorski zaatakuje? Czy Komorowski odeprze atak? Czy Mucha da radę? – od tygodnia media nie zajmowały się w zasadzie niczym innym. A kiedy zawodnicy wyszli na ring…

Wprawdzie Komorowski nie wbił w ziemię Sikorskiego tak jak Pudzian Najmana, ale nie musiał tego robić bo Sikorski nie podjął walki. Powstrzymywała go przed tym zresztą formuła debaty, zaprojektowanej tak, aby broń Boże nie ujawnić żadnego kryzysu w PO, ani zasadniczych różnic między Komorowskim a Sikorskim. Oprócz drobnych szpilek – Sikorskiego po raz n-ty przypominającego, że Komorowski po angielsku „płocho goworit" i Komorowskiego, podkreślającego, że Sikorski od niedawna walczy w barwach PO – było po prostu nudno. Kandydaci nie zadawali sobie pytań – bo nie mogli. Pytania zadawane im przez prowadzących były nudne i pozwalały co najwyżej stwierdzić każdemu z kandydatów, że nie będzie Lechem Kaczyńskim. Ale o tym wiedzieliśmy już dawno.

Po co więc to wszystko? A choćby po to, aby media przez tydzień zapomniały, że w Polsce oprócz PO są jeszcze inne partie. Również po to, aby w świadomości Polaków Komorowski (który te wybory wygra w cuglach – po debacie nie ma już co do tego żadnych wątpliwości) zaistniał jako kandydat na prezydenta (co się udało – dziś aż 45 procent wyborców zagłosowałoby na Komorowskiego w I turze, a przed prawyborami było to zaledwie 21 procent). No i jeszcze po to, aby PO kojarzyła się z nogami posłanki Muchy. Zawsze to dodatkowe zabezpieczenie głosów męskiego elektoratu.