Lokalni działacze PO nie chcą Sikorskiego

Lokalni działacze PO nie chcą Sikorskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Radosław Sikorski (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Radosław Sikorski organizując swoje spotkania w ramach kampanii prawyborczej w regionach musi walczyć z silnym oporem materii. Kiedy do Olsztyna wybrał się Bronisław Komorowski lokalne struktury przygotowały wizytę tak, by na spotkaniu z marszałkiem były tłumy. Do Olsztyna miał przyjechać również Sikorski - władze regionu zaproponowały mu termin... pokrywający się z telewizyjną debatą między ministrem spraw zagranicznych a marszałkiem Sejmu.
Bronisław Komorowski odwiedził Olsztyn w poniedziałek. Lokalni działacze skupieni wokół Jacka Protasa, szefa PO na Warmii i Mazurach, zadbali, by spotkanie zorganizowano perfekcyjnie. Na początek zaplanowano wizytę na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim i wykład dla studentów - nie w sali konferencyjnej, tylko w auli Wydziału Humanistycznego. – Dla efektu. W telewizji pokażą, że były taaaakie tłumy – mówi jeden z działaczy PO. Godziny wizyty zostały tak zgrane, by dziennikarze mogli o tym napisać przed zamknięciem gazet. Tymczasem spotkanie Radosława Sikorskiego z działaczami ostatecznie zaplanowano na środę, na godzinę 19. – Gazety to w Internecie chyba tylko o tym napiszą – zżyma się sympatyzujący z Sikorskim działacz PO. Podobnie było w Rzeszowie. Spotkanie z szefem MSZ zorganizowano w niedzielę wieczorem, kiedy gazety już są w drukarni. Z kolei kiedy Komorowski odwiedzał 1 marca Podlasie, działacze dostali najpierw esemesy, e-maile z informacją, by przyszli na wiec. Dziesięć dni później do Białegostoku przyjechał Sikorski.  – Prosiliśmy tamtejszy zarząd o pomoc i nic nie dostaliśmy. Satysfakcję mamy taką, że na reklamowanym spotkaniu z Komorowskim było 200 osób, a z Sikorskim, o którym mało kto wiedział – 500 – mówi inny polityk PO.

Na Lubelszczyźnie kandydaturę Komorowskiego wsparł osobiście szef regionalnych struktur PO Janusz Palikot. – Dał do zrozumienia, że nie byłby zadowolony z wizyty Sikorskiego, dlatego przyjazd ministra na Lubelszczyznę nie był naszym priorytetem – zdradza jeden z lubelskich zwolenników szefa MSZ.

"Rzeczpospolita", arb