Dzień po

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wczoraj nikt nie mógł uwierzyć. Dziś już wierzymy. Pytamy się dlaczego, kto zawinił. Jutro pójdziemy do pracy, będziemy ze sobą rozmawiać, próbować oswoić tragedię. Potem będą pogrzeby.
Jeszcze raz zawyją syreny, jeszcze ktoś zapali znicz. Żałoba się skończy. I zaczniemy znów dostrzegać, że brakuje do pierwszego, a w sklepach jest drogo. Szef będzie nas denerwował, a tłok w tramwaju będzie nie do zniesienia. Zaraz potem pierwszy polityk powie, że przecież sami sobie winni. I choć wszyscy będą oburzeni, to po pierwszym pojawią się kolejni. Bo są i tacy, którzy tak uważają. Znany publicysta mentorskim tonem oświadczy, że Platforma wykorzystuje sytuację. I zaprosi do programu znowu tych, którzy niewiele mają do powiedzenia, ale ładnie się kłócą. I oni się pokłócą, choć prowadzący będzie utrzymywał, że to nie pyskówka, tylko „spór merytoryczny". Za trzy miesiące wybierzemy nowego prezydenta. I życie będzie toczyć się dalej. Smutne. Czy prawdziwe? Chciałbym wierzyć, że nie…