Napieralski: marsz nie miał nic wspólnego z niepodległością

Napieralski: marsz nie miał nic wspólnego z niepodległością

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
– Niepotrzebnie doszło do zgody na przemarsz tej organizacji – mówił przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski o czwartkowym Marszu Niepodległości zorganizowanym przez organizację ONR-owską. Według posła, mimo swojej nazwy, marsz nic wspólnego z ideą niepodległości nie miał.
– Część osób, które podobne tradycje kiedyś wyznawało, tworzyło później ruch faszystowski, który doprowadził do II wojny światowej – stwierdził Napieralski. Dodał, że organizacja ONR została w latach trzydziestych ubiegłego wieku zdelegalizowana z powodu skrajnych poglądów. – Mieliśmy już możliwość czytać w gazetach, jak młodzi ludzie będący w podobnych organizacjach zamawiali piwo, przynajmniej tak się tłumaczyli – przypomniał poseł zdarzenie sprzed kilku lat, gdy media opublikowały zdjęcie członków Młodzieży Wszechpolskiej, wznoszących ręce w geście przypominającym faszystowskie pozdrowienie.

W opinii Napieralskiego, pozwolenie na zorganizowanie dwóch manifestacji musiało doprowadzić do konfliktu. – Co ciekawe, kiedy taka manifestacja ma miejsce na Zachodzie, najczęściej jest ona nielegalna, to naprzeciw tej manifestacji staje najczęściej gospodarz miasta. Dziwię się tutaj, że władze Warszawy, szczególnie pani prezydent była bierna w tej kwestii – zauważył przewodniczący SLD.

Prawica się "wyczerpuje"?

Napieralskiemu spodobało się przemówienie prezydenta Bronisława Komorowskiego, który mówił na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego o potrzebie współpracy, odłożeniu na bok osobistych uraz i antypatii. - Słuchałem wczoraj tych słów i naprawdę zacząłem zastanawiać się, jak one mogą być umiejscowione w polskiej polityce i do kogo one się odnosiły. Ja mam poczucie, że te słowa odnosiły się do Jarosława Kaczyńskiego i były jakby sugestią, że ta partia powinna inaczej się zachowywać – zwrócił uwagę Napieralski. Poseł dodał jednak, że według niego „nakręcanie spirali nienawiści" nie jest wyłącznie zasługą PiS-u, ale także PO. - Nie ma wojny polsko-polskiej. Jest wojna prawicy z prawicą, PiS-u z Platformą Obywatelską – podkreślił Napieralski.

Przewodniczący SLD uważa, że obie główne partie prawicowe przechodzą poważny kryzys. - PiS oczywiście bardziej, chociaż w Platformie też ten kryzys widać i spory wewnętrzne – podkreślił Napieralski. Według niego, obie partie wyczerpują swój potencjał, który bierze się głównie z budowania „relacji nienawiści" między sobą. - Dzisiaj lewica rośnie jako alternatywa z bardzo konkretną propozycją i z bardzo konkretnym programem, nieagresywna, ale merytoryczna – stwierdził Napieralski.

Lewicowiec przeciwny gejom

Przewodniczącego SLD zapytano także o opinię na temat niefortunnych słów wspieranego przez Sojusz kandydata na prezydenta Kielc Jana Gierada. Gierad wypowiedział się ostro przeciwko gejom i stwierdził, że homoseksualizm to choroba. – On szybko się z tych słów wycofał – bronił Gierada Napieralski. - Ja tylko powiem jedno, panie redaktorze, żeby była jasna i czytelna sytuacja. Gdyby faktycznie ktoś miał podobne poglądy w SLD, wyrzuciłbym go. Ale na pewno ta sprawa została wyjaśniona i dla nas ona się zakończyła – stwierdził kategorycznie Grzegorz Napieralski.

mb, „Polskie Radio"