Sejm w składzie porcelany (aktl.)

Sejm w składzie porcelany (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Projekt uchwały dotyczący Rady Polityki Pieniężnej trafi do dalszych prac w komisji - zdecydował Sejm, nie przyjmując wniosku o jego odrzucenie.
Sejm w obecności prezesa NBP Leszka Balcerowicza powrócił do czwartkowej debaty nad projektem.
Moją obecność w Sejmie należy traktować jako wyraz szacunku dla parlamentu. "Ale w żadnej mierze jako wyrazu aprobaty dla poniżających zachowań, jakie ze strony niektórych posłów spotkały mego zastępcę wczoraj, tutaj na tej sali", powiedział zabierając głos prezes NBP Leszek Balcerowicz.

"Polityczne naciski nie były i nie będą traktowane przez NBP jako argumenty przy podejmowaniu decyzji o polityce pieniężnej". Są także szkodliwe, gdyż podsycają spekulacyjny napływ kapitału liczący na obniżki stóp procentowych, a często przyczyniają się do nadmiernych wahań kursu waluty, co  szkodzi działalności gospodarczej" - zastrzegł.

Balcerowicz oświadczył, że NBP i RPP wbrew zarzutom wspierają program każdego rządu, "któremu na sercu leży zdrowy, systematyczny, nieprzerwany rozwój naszego kraju, a nie chwilowe, chorobliwe przyspieszenie" poprzez doprowadzanie do trwałej stabilności cen.
Zwrócił uwagę, że polityka pieniężna nie zastąpi takich działań strukturalnych, jak usunięcie przeszkód uniemożliwiających tworzenie nowych miejsc pracy, ograniczenie nadmiernych "narzutów na płace", uzdrawianie finansów publicznych i przedsiębiorstw, które przynoszą straty. "Sytuacja Polski byłaby daleko lepsza, gdyby te niezbędne reformy nie były blokowane".

"Nie można gospodarki napełnić jak gąbki pieniądzem, to od razu się odbija w inflacji. Trzeba mozolnie budować zaufanie do  pieniądza. Nikt nie przegrał na mocnym pieniądzu, zawsze się przegrywa na inflacji" - powiedział.

Tłumaczył też posłom, że nie można porównywać Polski pod  względem wysokości stóp procentowych z USA, i krajami Europy Zachodniej ani nawet z Czechami czy Węgrami. "Te dwa ostatnie kraje nie doświadczyły, tak jak Polska, galopującej inflacji. W 1989 r. w tych krajach ceny nie rosły miesięcznie tak jak w Polsce o 20, 30, 40 proc, tylko najwyżej o  20 proc rocznie" - powiedział prezes NBP i przypomniał, że miał okazję w 1989 roku "sprzątać po rozpętanej wcześniej wysokiej inflacji i to się udało".

Z punktem widzenia szefa NBP nie zgadza się wicepremier i minister finansów Marek Belka. Wyraził on ubolewanie w związku z czwartkowym potraktowaniem przez niektórych posłów wiceprezesa NBP, jednak tłumaczył to odzwierciedleniem atmosfery i nastrojów, panujących nie tylko w Sejmie, ale i w kraju, związanych z rosnącym bezrobociem i fatalnymi nastrojami społecznymi.
Mam wrażenie, że "zagłębiając się w drobiazgowych analizach dynamiki stóp procentowych gubimy rzecz najważniejszą: ocenę ogólnej sytuacji naszego kraju, a ta niestety różni NBP i rząd zasadniczo", powiedział wicepremier.
Jego zdaniem, jeśli polska gospodarka znajdująca się w stagnacji nie wyrwie się z tej presji i nie wejdzie na ścieżkę wzrostu gospodarczego, będzie to oznaczało konieczność podjęcia drastycznych kroków sanacyjnych. "Kroków, które nie mogą się skończyć niczym innym, jak poważnymi zaburzeniami społecznymi i  politycznymi" - ostrzegał.

Po wystąpieniu posłowie prawie przez dwie godziny zadawali pytania Leszkowi Balcerowiczowi, co wykorzystał lider Samoobrony Andrzej Lepper do niewybrednych ataków personalnych na prezesa NBP i członków rady.

Przedstawiona w czwartek w Sejmie uchwała autorstwa SLD, PSL i UP dotyczy środowej decyzji RPP o nieobniżeniu stóp procentowych. Jak powiedział w  imieniu swojego klubu Henryk Długosz (SLD), uchwała ta ma być ostrzeżeniem i żółtą kartką dla Rady. Twierdził, że nie ma ona nic wspólnego z próbą ograniczania niezależności RPP.

Zdaniem Zbigniewa Kuźmiuka (PSL), to pierwszy krok w kierunku zmiany restrykcyjnej polityki banku centralnego, która zagraża realizacji programu gospodarczego rządu.

Rezultaty polityki NBP "widać gołym okiem" i - potwierdza je statystyka. "Z 6 proc. wzrostu PKB w styczniu 2000 roku, zeszliśmy do 0,4 proc. wzrostu PKB w czwartym kwartale 2001 roku" - grzmiał poseł Kuźmiuk.
Zgodził się jednak, że same stopy "nie załatwią problemu" - ale - jak sądzi - od tego trzeba zacząć. Mówił, że projekt nowelizacji ustawy o NBP, autorstwa PSL i UP czeka na wprowadzenie do porządku obrad i  uchwalenie.

Projekt uchwały SLD-PSL-UP dotyczący RPP "jest zły ze względów formalnych i merytorycznych", mówił Rafał Zagórny (PO). Jego zdaniem, projekt będzie odebrany jako nacisk na Radę, która jest niezależna. Podkreślił, że domaganie się na siłę kolejnej obniżki stóp procentowych "to nie jest droga".
"Boję się, że to jest propozycja na zamówienie polityczne. Jeśli się nie uda zrobić w programie (gospodarczym) pewnych rzeczy - to  mamy winnego" - powiedział Zagórny.

"Skończmy z tą mistyfikacją - programy, uchwały, zapowiedzi działań - przejdźmy do pracy, chcemy tu pracować nad konkretami, a nie nad uchwałami" - powiedział poseł Kazimierz Marcinkiewicz z PiS. Uważa on, że zmiany w ustawie o NBP są potrzebne, ale nie dokona się ich uchwałą. Dlatego klub PiS nie poprze projektu uchwały. Zawiera on ponadto szereg błędów i jest niespójny.

"Żeby zabezpieczyć dom przy pomocy na przykład psa, to nie wystarczy wywiesić tabliczki: "uwaga zły pies!", to trzeba jeszcze tego psa nabyć, bo inaczej mamy do czynienia z mistyfikacją".

"Odpowiedzialność za to co dziś robi RPP, spoczywa na koalicji SLD-PSL-UW, bo ta koalicja tę Radę powołała. Dziś niech nie leje krokodylich łez, że jest coś źle, tylko niech się weźmie do pracy, bo czas by w Polsce to zmienić. Dlatego nie poprzemy tej uchwały" - powiedział Robert Luśnia w imieniu klubu LPR. Jego zdaniem, koniecznych zmian w funkcjonowaniu RPP nie da się tego zrobić w postaci uchwały na zamówienie rządu. "To wymaga zmian ustrojowych".
***
W czwartkowej debacie nad projektem wypowiadał się wiceszef NBP Andrzej Bratkowski. Po jego wystąpieniu, Kazimierz Wójcik z  Samoobrony powiedział, że wiceszef NBP zachowywał się "trochę tak, jakby był po środkach odurzających". Bogdan Pęk (PSL) powiedział natomiast: "odnoszę wrażenie, że prezes (Bratkowski) był niedysponowany".
"Żadnych komentarzy, nie sądzę, żeby ktokolwiek na tej sali mógł mnie obrazić" - tak Bratkowski odniósł się do uwag posłów pod  swoim adresem.
Prezes NBP liście do marszałka Sejmu Marka Borowskiego napisał, że wyraża głębokie zaniepokojenie przebiegiem czwartkowej debaty.
"NBP został poinformowany o debacie telefonicznie tuż przed jej rozpoczęciem. Z własnej inicjatywy podjąłem decyzję o  uczestniczeniu w debacie wiceprezesa NBP pana Andrzeja S. Bratkowskiego" - napisał prezes NBP.
"Chcę przekazać wyrazy głębokiego oburzenia poniżającym sposobem potraktowania przedstawiciela instytucji publicznej przez niektórych posłów. Taki tryb i sposób postępowania nie mieści się standardach parlamentaryzmu" - dodał prezes NBP.

les, pap