Obronić państwo przed PiS-em

Obronić państwo przed PiS-em

Dodano:   /  Zmieniono: 
Budowanie przez Platformę Obywatelską pozycji politycznej na negacji działań Prawa i Sprawiedliwości i Jarosława Kaczyńskiego jest dobrą taktyką, ale złą strategią. W perspektywie dłuższej niż kadencja parlamentu rządząca koalicja powinna wyeliminować PiS ze sceny politycznej, używając do tego wszystkich dozwolonych w demokracji sposobów.
Stefan Bratkowski, honorowy prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich ocenił, że Polsce zagraża działalność totalitarnej formacji, za jaką uważa Prawo i Sprawiedliwość. To ryzykowne porównanie, które w polskim kontekście historycznym może być oceniane jako przesadzone. Jeżeli jednak prześledzi się historię z lat 30-tych ubiegłego wieku zauważymy wiele analogii. Polska demokracja jest wprawdzie stabilna, gospodarka zdrowa, otoczenie zewnętrzne przyjazne, ale atmosfera wewnętrzna, tworzona przez część polityków i mediów wskazywałaby na zupełnie coś innego.  „Lud" straszony jest liberałami Donalda Tuska, oskarżanymi o zdradę i spiskowanie z przywódcami państw ościennych (kondominium!). Jarosław Kaczyński od 2007 roku robi wszystko, aby wrócić na fotel premiera, ale kolejne próby powrotu do władzy w drodze wyborów demokratycznych kończą się dotkliwymi porażkami prezesa PiS. Katastrofa smoleńska, z jej wszystkimi implikacjami, dała jednak prezesowi PiS nowy impuls. Jarosławowi Kaczyńskiemu marzy się dziś rola Piłsudskiego, którego do władzy ma wynieść antyliberalna kontrrewolucja.

Kaczyński i wspierające go środowiska próbują podważyć mandat demokratycznie wybranej władzy, począwszy od prezydenta Bronisława Komorowskiego, przez rząd Donalda Tuska, na instytucjach wymiaru sprawiedliwości kończąc. PiS coraz bardziej oddala się w ten sposób od państwa, nawołując coraz bardziej otwarcie do negacji instytucji demokratycznych przez swoich zwolenników. Dla Kaczyńskiego nieważne jest to, że tego rodzaju działania kompromitują go w oczach większości obywateli. Prezesowi PiS zależy wyłącznie na tym, aby społeczeństwo maksymalnie podzielić i skłócić. Kaczyński zdaje sobie sprawę, że im większa będzie nienawiść jego zwolenników wobec państwa i władzy, tym większy będzie opór jego przeciwników. Momentem kulminacyjnym konfliktu mają być jesienne wybory parlamentarne, które, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość je przegra, zostaną zapewne uznane przez Kaczyńskiego za sfałszowane.

Prawo i Sprawiedliwość pod kierownictwem Jarosława Kaczyńskiego jest formacją antysystemową. Dla Kaczyńskiego III RP nie jest państwem suwerennym. Lider PiS uważa, że rząd oraz prezydent nie mają moralnego mandatu do sprawowania władzy. Taki sposób postrzegania rzeczywistości przez Kaczyńskiego oznacza, że prezesa PiS i jego formację należy przestać traktować jako normalny element polskiej demokracji. Tym bardziej że, jak pokazał ostatni manifest polityczny Kaczyńskiego „Raport o stanie Rzeczpospolitej", ma on za nic porządek konstytucyjny i uważa, iż władza powinna spoczywać w rękach czegoś, co nazwał centralnym ośrodkiem dyspozycji politycznej (CODP). A ośrodek taki ma powstać dzięki obaleniu porządku demokratycznego.

Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach konfrontacyjna retoryka PiS-u będzie coraz ostrzejsza. W obliczu takiej strategii PiS-u nie można partii Jarosława Kaczyńskiego oddawać pola. Państwo ma wystarczające instrumenty prawne, aby przeciwstawić się destabilizacji. I nie powinno się wahać ich użyć.