Nałęcz: obrona dobrego imienia prezydenta to relikt państwa feudalnego

Nałęcz: obrona dobrego imienia prezydenta to relikt państwa feudalnego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Nałęcz (fot. prezydent.pl) 
Prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz uważa, że należy zmienić prawo dotyczące karania za znieważenie prezydenta. Według niego z inicjatywą ustawodawczą w tym zakresie powinien wyjść Sejm.
Nałęcz komentując wkroczenie funkcjonariuszy ABW do mieszkania autora krytycznej wobec prezydenta strony internetowej Antykomor.pl podkreślił, że "prezydent przyjął akcję ABW ze zdziwieniem". - To jest bardzo kłopotliwa sytuacja dla prezydenta, bo  prezydent blisko 20 lat w PRL-u walczył o wolne słowo, uważając, że wolna Polska jest zbudowana na  fundamencie wolnego słowa. Zdania nie zmienił. Wolne słowo ciągle jest gwarancją polskiej wolności - podkreślił. - Kłopot jest tylko taki, że w kodeksie karnym obowiązuje paragraf tego rodzaju działania uzasadniający. Wydaje mi się, że ci wszyscy posłowie, kluby, które są oburzeni taką akcją, powinni zmienić zapis Kodeksu karnego, bo prezydent jest absolutnie do niego nieprzywiązany - dodał Nałęcz.

 Mogli obrazić prezydenta - więc trafili na komisariat

Prezydencki doradca dopytywany czy prezydent jest oburzony dzianiem ABW zwrócił uwagę, że  służba ta działała w oparciu o polecenia niezależnej prokuratury. - Wydaje mi się - choć nie chciałbym, żeby to traktować jako oficjalne stanowisko Kancelarii Prezydenta - że  aby uniknąć tego typu sytuacji, warto się zastanowić w Sejmie nad zmianą prawa - podkreślił. Przypomniał jednocześnie sprawę bezdomnego z Dworca Centralnego w  Warszawie, który pijany w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o ówczesnym prezydencie Lechu Kaczyńskim, za co był potem poszukiwany w całym kraju przez policję. Nałęcz przypomniał, że choć Lech Kaczyński nie życzył sobie takich działań, "prawo robiło swoje". - Zapis Kodeksu karnego, który broni dobrego imienia prezydenta, to jest jeszcze taka pozostałość z czasów państwa feudalnego, kiedy jakiekolwiek złe słowo o monarsze było złamaniem prawa. Warto chyba w wolnej Polsce ten artykuł albo w ogóle usunąć albo go zasadniczo przemodelować, żebyśmy nie byli takimi sytuacjami bulwersowani - ocenił prezydencki doradca. I dodał, że "gdyby wszystkie kluby parlamentarne porozumiały się w tej sprawie, tak jak solidarnie dzisiaj działanie prokuratury i ABW krytykują", to można by  było uchwalić odpowiednie zmiany jeszcze przed wyborami.

Nałęcz pytany, czy prezydent będzie apelował do posłów o podjęcie przez nich inicjatywy ustawodawczej w tej kwestii, podkreślił, że "prezydentowi jest w tej sytuacji dosyć niezręcznie, bo poza tym, że jest strażnikiem wolności, to jest też strażnikiem praworządności i jest mu trudno zabierać głos i krytykować działania prokuratury i służb, które mieszczą się w  granicach obowiązującego w Polsce prawa".

Politycy wszystkich opcji ocenili, że działanie ABW wobec właściciela strony Antykomor.pl było działaniem na wyrost. Prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do sprawy, powiedział, że obecna władza atakuje wolności obywatelskie i  wyłącza kolejne mechanizmy kontroli społecznej. Z kolei Sławomir Nowak, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, mówił, że nie akceptuje i nie podobają mu się tego rodzaju działaniam służb ścigających przestępstwa internetowe. - Jeżeli prawo w  tej kwestii jest ułomne, to trzeba je poprawić. Wolność słowa jest w Polsce wartością nadrzędną. Nawet jak nam się nie podoba sposób artykułowania tej wolności słowa, to trzeba tę  wartość szanować, bo ona jest fundamentem demokratycznego państwa - powiedział Nowak.

PAP, arb