Polscy prokuratorzy wracają ze Smoleńska. "Wszystko udokumentowaliśmy"

Polscy prokuratorzy wracają ze Smoleńska. "Wszystko udokumentowaliśmy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Serge Serebro, Vitebsk Popular News/Wikipedia)
Polscy prokuratorzy wojskowi i biegli 29 września zakończyli badanie wraku samolotu Tu-154M znajdującego się na lotnisku w Smoleńsku i wyruszyli w drogę powrotną do Polski. Na lotnisku Siewiernyj pracowali od 23 września. Wrak polskiego Tu-154M jest w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Wciąż nie wiadomo, kiedy miałoby dojść do jego przekazania Polsce. Komitet Śledczy FR podkreśla niezmiennie, że wrak maszyny jest dowodem również w jego śledztwie i powinien pozostać na terytorium Rosji do końca postępowania.
W czynnościach w Smoleńsku uczestniczyło dwóch prokuratorów: podpułkownik Karol Kopczyk i podpułkownik Tomasz Mackiewicz z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, siedmiu biegłych z zakresu techniki i wypadków lotniczych oraz dwóch ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Ci ostatni wykonali dokumentację fotograficzną wraku, a także jego poszczególnych elementów.

Rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa poinformował, że prokuratorzy i biegli przebywający w Smoleńsku "wykonali wszystkie zaplanowane czynności na terenie lotniska Smoleńsk Siewiernyj, mieli nieograniczony dostęp do wraku na płycie lotniska oraz wszystkich jego elementów". Płk Rzepa potwierdził, że grupa prokuratorów i biegłych wyjechała już ze Smoleńska. Prok. Kopczyk ocenił z kolei, że prokuratorzy i biegli w całości wykonali wszystkie zaplanowane prace. - Biegli dokonali oględzin całości wraku. Wykonali stosowne pomiary na wraku zasadniczym - przełomów i zniekształceń. To wszystko zostało udokumentowane fotograficznie. Także przy użyciu aparatu sferycznego - zapewnił. Prokurator poinformował też, że "biegli dokonali oględzin wszystkich elementów agregatów, znajdujących się w pomieszczeniach na terenie lotniska, ze szczególnym naciskiem na te, które z ich punktu widzenia są istotne".

Kopczyk przypomniał, że w zeszłym tygodniu inna grupa polskich prokuratorów wojskowych i biegłych dokonała oględzin elementów samolotu, które znajdują się w Moskwie. - Te dwie czynności - praca kolegów i biegłych w Moskwie oraz nasza i biegłych w Smoleńsku - ze sobą współgrały - zaznaczył. Prokurator podkreślił, że biegli mieli nieograniczony dostęp do wraku. - Nie napotkaliśmy żadnych problemów przy dokonywaniu oględzin, w tym powtórnych, jeśli biegli zgłaszali taką potrzebę. Myślę, że udało nam się zrobić wszystko, co zaplanowaliśmy - oświadczył. Kopczyk podał też, że "w przyszłości trzeba będzie jeszcze wykonać pewne pomiary w terenie, których życzą sobie biegli". - Ale to jest kwestia bliżej nieokreślonego czasu - dodał. Wojskowy prokurator nie wykluczył jednocześnie, że "w przyszłości może zaistnieć potrzeba dokonania ponownych oględzin jakiegoś fragmentu lub agregatu samolotu". - To wszystko będzie wychodziło w trakcie prac biegłych w Polsce - wyjaśnił.

Kopczyk przekazał, że eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji wykonali bogatą dokumentację fotograficzną. - Możemy mówić o setkach zdjęć - mówił. - Uważam, że oględziny wraku mamy zrobione w sposób dokładny. Każdy element był szczegółowo oglądany. Szczególny nacisk był położony na sposób deformacji tego skrzydła, które oderwało się w wyniku uderzenia w brzozę. Trzeba jednak pamiętać, że również inne elementy pozwolą biegłym na odtworzenie procesu niszczenia konstrukcji samolotu. Wszystkie przełomy zostały sfotografowane, zmierzone - dodał. Prokurator podkreślił, że biegli zbadali też wszystkie trzy silniki Tu-154M, w tym przy pomocy endoskopów.

Naczelna Prokuratura Wojskowa wyjaśniła wcześniej, że efekty pracy polskich biegłych i prokuratorów w Moskwie oraz Smoleńsku zostaną wykorzystane do przygotowania kompleksowej opinii na temat okoliczności, przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej. Zespół ekspertów mający przygotować taką opinię został powołany na początku sierpnia tego roku przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie prowadzącą śledztwo w sprawie wypadku.

PAP, arb