Jak się głosuje w Polsce. Delegacje z Egiptu, Tunezji i Libii obserwują polskie wybory

Jak się głosuje w Polsce. Delegacje z Egiptu, Tunezji i Libii obserwują polskie wybory

Dodano:   /  Zmieniono: 
W przededniu pierwszych wolnych wyborów w Tunezji, delegacja z tego kraju obserwowała, jak przebiegają wybory w Polsce. Na polskie wybory zaproszeni zostali także obserwatorzy z Egiptu i Libii.

W delegacjach wszystkich trzech krajów są ludzie z wykształceniem prawniczym, wśród nich członkowie centralnych komisji wyborczych z państw arabskich i  sędziowie sądów najwyższych.

W sobotę spotkali się z pracownikami Państwowej Komisji Wyborczej, którzy zapoznawali ich z polskimi procedurami wyborczymi. W niedzielę goście z Tunezji przyglądali się głosowaniu w Warszawie, delegaci z  Libii pojechali do Radomia i w jego okolice, a delegacja z Egiptu - do  Płocka.

Obserwatorzy z Tunezji odwiedzili Krajowe Biuro Wyborcze (KBW) oraz  warszawską Okręgową Komisję Wyborczą; byli też w dwóch komisjach wyborczych - przy ul. Niecałej i przy ul. Świętojerskiej.

- Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy, jeśli chodzi o organizację wyborów, zarówno jeśli chodzi o procedury, jak i sam przebieg głosowania -  powiedział jeden z członków delegacji Abdelmottaleb Ouederni. - My  dopiero zaczynamy tę drogę, dotychczas nie było u nas wolnych, w pełni demokratycznych wyborów, więc bardzo się denerwujemy - dodał.

Zdaniem innej delegatki Ranii Mbarki, polskie procedury dotyczące głosowania są podobne do tunezyjskich, chociaż są pewne różnice. Zarówno Mbarki, jak i Ouederni zdziwieni byli tym, że w Polsce wyborca może głosować, gdzie chce - przy stoliku, w kabinie. Jak wyjaśnili, w Tunezji jest obowiązek głosowania w kabinie, żeby nikt nie mógł zobaczyć, na  kogo oddaje się głos.

Mbarki podkreśliła, że wybory w Tunezji zostały przygotowane w  krótkim czasie, odbywają się zaledwie dziewięć miesięcy po rewolucji, ale udało się je dobrze przygotować. - Jestem z tego bardzo dumna i  jestem optymistką, wierzę, że wszystko pójdzie dobrze - mówiła. Wyraziła nadzieję, że frekwencja w wyborach będzie wysoka. Jak dodała, do pomocy w organizowaniu ich, zgłosiło się wielu wolontariuszy. Ouederni podkreślił, że do tej pory wybory w Tunezji nie były transparentne, zawsze mówiło się o blisko 100-procentowej frekwencji, ale trudno stwierdzić, jak było naprawdę, trudno też przewidywać, ile osób weźmie udział w pierwszych wolnych wyborach.

Jak mówili przedstawiciele KBW, goście zadawali dużo pytań na temat strony organizacyjnej wyborów, pytali, jak funkcjonuje nowy kodeks wyborczy, w jaki sposób liczy się głosy, przygotowuje protokoły, jak wyglądają karty do głosowania etc.

Wybory w Tunezji zostały zaplanowane za dwa tygodnie, 23 października. Władze dopuściły do wyborów obserwatorów międzynarodowych.

Jak poinformowała organizatorka wizyty obserwatorów arabskich Agata Czaplińska z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, wieczorem goście mają być przy otwarciu urny z kartami do głosowania w jednym z lokali wyborczych w Warszawie. W poniedziałek goście złożą wizytę w biurze OBWE, które zajmuje się obserwacją wyborów. Spotkać się mają także z pierwszym sędzią Sądu Najwyższego, bo interesuje ich, w jaki sposób są rozpatrywane protesty wyborcze.

Obserwatorzy z Libii jadą do Radomia

Obserwatorzy z Libii przyjechali w niedzielę do Radomia, by przyjrzeć się, jak w Polsce przebiegają wybory. Odwiedzili delegaturę Krajowego Biura Wyborczego w Radomiu, a następnie pojechali do podradomskiej gminy Zakrzew. Tam odwiedzili m.in. obwodową komisję wyborczą, mieszczącą się w  szkole w Cerekwi.

Goście z Libii zadawali członkom komisji szereg pytań, m.in. o pracę mężów zaufania i ewentualne incydenty podczas głosowania. Pytali także m.in. o to, czy urny nie powinny być przeźroczyste, by dobrze widać było wrzucane tam karty do głosowania. Lamia Abu Sedra, która jest wykładowcą na jednej z libijskich uczelni technicznych, powiedziała, że „pierwszy raz w życiu widzi, jak się głosuje, bo w Libii wyborów do tej pory nie było". Podkreśliła, że jej kraj „dopiero walczy o demokrację". - Mam nadzieję, iż w wyborach, które odbędą się w naszym kraju, wezmą udział i kobiety, i mężczyźni" –  dodała.

Inny członek delegacji libijskiej Mohamed S. Salem Abunnaja mówił, że  jego kraj jest teraz w sytuacji podobnej do tej, w jakiej znajdowała się Polska w 1989 i 1990 r. Dodał, że członkowie delegacji libijskiej z  zainteresowaniem poznają polskie prawo wyborcze i niektóre rozwiązania będą chcieli przenieść na swój grunt.

Z Egiptu do Płocka

Obserwatorzy z Egiptu odwiedzili w niedzielę po  południu obwodową komisję wyborczą nr 25 w Płocku (Mazowieckie), mieszczącą się w L.O. im. Marszałka St. Małachowskiego, najstarszej polskiej szkole i jednej z najstarszych w Europie. Sześcioosobowa delegacja - na czele z przewodniczącym Egipskiej Komisji Wyborczej Abdelmoezem Ahmedem Ibrahimem Mohamedem - interesowała się procedurą wyborczą i przebiegiem samego głosowania.

- Polska wyprzedza Egipt w organizacji wolnych, powszechnych wyborów. Jako obserwator  międzynarodowy uważam, że powinniśmy jak najwięcej uczyć się na polskich doświadczeniach demokratycznych i wyborczych -  powiedział Ibrahim Mohamed po wizycie w lokalu komisji. Jego zdaniem niedzielne wybory w Polsce są dobrze zorganizowane. - Nie  ma tłoku w lokalach wyborczych i wszystko przebiega zgodnie z prawem -  ocenił. Według niego kształt ordynacji wyborczej i  formuła polskich wyborów są bardzo podobne do egipskich.

Ibrahim Mohamed przypomniał, że w Egipcie wybory parlamentarne rozpoczną się za półtora miesiąca - w przyszłym tygodniu odbędzie się rejestracja kandydatów, później ruszy kampania wyborcza, a wybory zaczną się 28 listopada i potrwają kilka tygodni.

Egipska delegacja ma odwiedzić jeszcze dwie komisje wyborcze, w tym jedną w szpitalu - w obwodzie zamkniętym.

- Obserwatorzy z Egiptu interesują się przede wszystkim tym, jak organizowane są wybory i jak odbywają się one w terenie, jak przebiegają w praktyce - powiedział dyrektor płockiej Delegatury Krajowego Biura Wyborczego Krzysztof Wawro.

Podczas wizyty w obwodowej komisji wyborczej nr 25 w Płocku egipscy obserwatorzy rozmawiali z członkami tej komisji. Byli też świadkami głosowania kilkunastu wyborców, w tym także tłumacza delegacji, który oddał swój głos na podstawie zaświadczenia o prawie do głosowania ze  względu na zmianę miejsca pobytu.


pap, em