Miller: ja szefem SLD? Sytuacja jest dynamiczna

Miller: ja szefem SLD? Sytuacja jest dynamiczna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Leszek Miller (fot. WPROST) Źródło:Wprost
- Obserwuję to co się dzieje wokół SLD i w samym SLD. Dochodzą do mnie sygnały, że byłbym poważnie brany pod uwagę jako kandydat na szefa Sojuszu przez delegatów na konwencję. Muszę to wszystko przeanalizować i jeśli się zdecyduję, to o tym powiem. Dzisiaj nie mogę tego powiedzieć, bo się nie zdecydowałem. Sytuacja jest dynamiczna - tak Leszek Miller odpowiedział na antenie Radia Zet na pytanie o to, czy zamierza ubiegać się o się o stanowisko szefa Sojuszu. SLD wybierze nowego przewodniczącego 10 grudnia - tego dnia do dymisji ma się podać dotychczasowy przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski.
Miller podkreślił, że nie zdecydował się dotąd na ubieganie się o stanowisko szefa Sojuszu (w przeszłości zajmował już to stanowisko w latach 1998-2004) ponieważ jego zdaniem SLD powinno "poszerzać grupę liderów". - Czekam na to, kto się zgłosi, i mam nadzieję że delegaci będą mieli możliwość autentycznego wyboru - dodał. Zapewnił też, że - jego zdaniem - Grzegorz Napieralski nie będzie starał się zachować stanowiska. - Rozmawiałem z nim o tym wczoraj - podkreślił.

 Napieralski nadal szefem SLD? "Nie wykluczamy wniosku"

"Umiem mobilizować innych. Szef SLD też to musi umieć"

Szef klubu SLD przypomniał jednocześnie, że "wygrał z Ryszardem Kaliszem wybory na szefa klubu dlatego, że jego koleżanki i moi koledzy ocenili, iż ma większy dar mobilizacji innych". - Ci, którzy zostaną wybrani 10 grudnia, muszą mieć ten dar - dodał.

"Marsz 13 grudnia? Trochę śmieszne, trochę ponure"

Były premier odniósł się również do planów zorganizowania przez PiS 13 grudnia Marszu Niepodległości i Solidarności, który ma być m.in. wyrazem protestu przeciwko wystąpieniu ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w Berlinie. - Demonstracja 13. grudnia to jest jedno z dziwacznych posunięć Jarosława Kaczyńskiego. Słyszałem, że na tej demonstracji ma paść kolejne oskarżenie pod adresem pana Sikorskiego, za jakaś zdradę i za to, że chce abyśmy utracili niepodległość. To śmieszne, a trochę ponure - przyznał. Dodał, że jego zdaniem Polsce nie grozi utrata suwerenności. - W dzisiejszym, globalizującym się świecie następuje proces dzielenia się suwerennością. My wchodząc do Unii Europejskiej podzieliśmy się naszą suwerennością z tymi, którzy podzielili się nią z nami. Dziś podstawowe pytanie o suwerenność polega na tym, czy to dzielenie się suwerennością wynika z własnej i nie przymuszonej woli, czy byliśmy do tego zmuszani. My nie byliśmy do tego zmuszani i naród w referendum akcesyjnym uznał, że na wynegocjowanych warunkach możemy dzielić się suwerennością - wyjaśnił były premier.

Radio Zet, arb