Migalski: politycy kradną na potęgę

Migalski: politycy kradną na potęgę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. YouTube)
- Literatura od polityki różni się tym, że w polityce zupełnie akceptuje się złodziejstwo. Trzeba bardzo uważać, żeby ktoś nie ukradł ci pomysłu i nie przedstawił jako swego. Coś wymyślasz, a tu cyk – przychodzi jakiś silniejszy i bardziej znany, bierze twój pomysł – pisze na blogu Marek Migalski, europoseł PJN.
Migalski przekonuje, że takie polityczne złodziejstwo dotknęło go niejednokrotnie. - Ukradziono mi akcję przesyłania laptopów dla białoruskiej opozycji, ale najbardziej boleśnie to odczułem w czasie kampanii wyborczej, kiedy PJN wyszedł z kompleksowym pomysłem na politykę rodzinną. Mieliśmy opinie ekspertów, opracowane pomysły legislacyjne, konkretne rozwiązania. A tu nagle przychodzi Kaczyński, robi konferencję w otoczeniu raczkujących maluchów i od razu uznany jest za propagatora polityki rodzinnej – twierdzi europoseł. Migalski dodaje, że dziś to samo przeżywa Solidarna Polska. - Co tylko wymyślą, to prezes PiS mówi: "no przecież to nasze do dawna, dawać mi to, i to migiem" – pisze.

Zdaniem Migalskiego podobna sytuacja ma miejsce po drugiej stronie sceny politycznej. – Tam siłę brania tego, co nie jego, ma Tusk. On też może wziąć wszystko, co zaproponuje Palikot czy Miller. I podobnie jest w tym bezkarny – przekonuje.

- W polityce nie obowiązuje siódme przykazanie – tu każdy kradnie na potęgę. Im jest silniejszy, tym więcej może nakraść. Mniejszym pozostaje albo płakać, że im wzięto zabawki, albo cieszyć się, że ich zabawki stały się kultowymi – konstatuje Migalski.

ja