Czytaj więcej na Wprost.pl
Polski kitesurfer zaginął na morzu. Przerwano poszukiwania
Polski kitesurfer zaginął na Morzu Czerwonym3 marca o godz. 8.36 czasu polskiego odnotowano sygnał SOS, następny o 9.19, potem o 12.39 i 13.29 check in/ok, a o 13.40 ponownie SOS. 42-letni gdańszczanin 2 marca rano wystartował z egipskiej El Gouny na desce kitesurfingowej z zamiarem pokonania ponad 200-kilometrowej trasy i dotarcia do portu Duba w Arabii Saudyjskiej. Pierwszy sygnał SOS od Polaka służby ratunkowe odebrały 2 marca o godz. 17, drugi trzy godziny później. Ambasador RP w Kairze Piotr Puchta mówił, że władze egipskie podjęły z władzami saudyjskimi akcję ratunkową, której celem było dotarcie do żeglarza.
- Otrzymałem wiadomość, że w obszarze, gdzie powinien znajdować się pan Lisewski, są cztery łodzie. Krąży tam również helikopter. Morze jest wzburzone, wieje wiatr o sile czterech stopni w skali Beauforta. Akcja ratownicza jest prowadzona naprawdę na szeroką skalę - mówił konsul RP w Rijadzie.
Tusk: ryzyko było znane
Do poszukiwań polskiego kitesurfera odniósł się także premier Donald Tusk. Poinformował, że rozmawiał na temat poszukiwań Polaka z ambasadorem w Rijadzie Witoldem Śmidowskim. - Wiadomo było, że start (Lisewskiego) wiąże się z pewnymi ryzykami. Nie było też ze strony gospodarzy formalnej akceptacji dla tego startu. Warunki pogodowe też nie są najlepsze, ale ambasador poinformował mnie, że ze strony władz Arabii Saudyjskiej doświadcza wszelkiej pomocy i dużej aktywności na rzecz odnalezienia pana Jana Lisewskiego z użyciem wszystkich dostępnych narzędzi, śmigłowców i jednostek ratowniczych - powiedział premier.
- Wszyscy trzymamy kciuki. Mam nadzieję, że nasz rodak, mój w podwójnym znaczeniu, bo też z mojego miasta rodzinnego, zostanie szybko odnaleziony - dodał Tusk.
Przepłynął Bałtyk
W lipcu ubiegłego roku Lisewski jako pierwszy człowiek na świecie pokonał na desce Morze Bałtyckie. Wystartował w okolicach Świnoujścia i po 13 godzinach dobił do szwedzkiego wybrzeża, niedaleko Ystad.
zew, PAP