Polski kitesurfer grozi krokami prawnymi firmie, która wypożyczyła mu lokalizator GPS. Jan Lisewski twierdzi, że urządzenie nie działało jak należy i przez to szukano go na Morzu Czerwonym aż dwie doby. Firma zapewnia: nadajnik jest sprawny, to podróżnik nie umiał go odpowiednio użyć.
42-letni gdańszczanin Jan Lisewski, 2 marca rano wystartował z egipskiej El Gouny na desce kitesurfingowej z zamiarem przepłynięcia Morza Czerwonego, nie dotarł do brzegu Arabii Saudyjskiej. Jego poszukiwania trwały dwie doby.
ja, TVN 24, PAP