Rezygnacje z dalszej działalności partyjnej złożyły 22 osoby, blisko połowa wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości w powiecie kętrzyńskim. Dotychczas były to jedne z największych lokalnych struktur tej partii na Warmii i Mazurach.
Do rozłamu doszło w tym tygodniu po zaostrzeniu konfliktu we władzach kętrzyńskiego PiS. Tamtejszy pełnomocnik powiatowy PiS Grzegorz Prokop podjął próbę usunięcia z partii byłego członka zarządu powiatowego Andrzeja Michalskiego. Decyzji sprzeciwiła się część działaczy, którzy - solidaryzując się z zainteresowanym - złożyli rezygnacje z członkostwa w partii. Zdaniem Michalskiego osoby, które go poparły nie zgadzają się z polityką obecnego pełnomocnika powiatowego i jednoosobowym podejmowaniem decyzji. - Informowaliśmy naszych zwierzchników o niewłaściwej sytuacji w kętrzyńskiej organizacji, ale reakcji nie było - powiedział Michalski.
Działacze złożyli rezygnacje na ręce pełnomocnika partii w okręgu olsztyńskim, posła Jerzego Szmita. Zrobili to na kilka dni przed sobotnimi wyborami szefów okręgów, bo - jak uzasadniali - chcieli "być lepiej słyszalni". Zdaniem Prokopa "jest to próba szantażu i wywarcia presji przed wyborami", bo Szmit ubiega się o ponowny wybór na szefa partii w regionie. Rezygnacja dużej liczy członków mogłaby wpłynąć na przebieg sobotniego zjazdu.
Szmit powiedział, że podjął próbę załagodzenia konfliktu i umożliwienia obu stronom dalszego funkcjonowania w partii. - W każdej dużej organizacji zdarzają się różnice zdań na temat jej funkcjonowania. Szczególnie w okresie przedwyborczym takie konflikty ożywają - ocenił Szmit. Jak dodał brak zgody w lokalnych strukturach wpływa jednak negatywnie na wizerunek partii w regionie. Zdaniem Szmita działacze z Kętrzyna mogą jeszcze wycofać swoje rezygnacje z członkostwa w PiS. Według Michalskiego byłoby to możliwe jedynie w przypadku wprowadzenia przez władze partii komisarycznego zarządu w powiatowych strukturach PiS.
pap, ps