Rotchgrywka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli ktoś chciałby nakręcić telenowelę o prywatyzacji, powinien zająć się historią sprzedaży Rafinerii Gdańskiej. W tej historii jest wszystko: wielkie pieniądze...
...albo ich brak, kanapowe firmy z egzotycznych wysp zdrady i sojusze, a w końcu tajemniczy bracia i irańska rewolucja w tle. Wszystko za sprawą zagadkowej firmy Rotch Energy, której ofertę zakupu Rafinerii Gdańskiej w czerwcu 2001 r. wybrał rząd. Dziś, po upływie półtora roku, złamaniu pięciu ostatecznych terminów prywatyzacji i kilkakrotnym "odwróceniu przymierzy" na polskim rynku paliw, finał sprzedaży gdańskiej spółki wydaje się bliski. Kupi ją najprawdopodobniej konsorcjum zawiązane przez spółkę z panamskimi korzeniami, bez większych pieniędzy i wiedzy na temat branży naftowej oraz rafinerię z Płocka. - Jeżeli do końca grudnia Rotch Energy i PKN Orlen nie kupią udziałów w Rafinerii Gdańskiej, dalsza prywatyzacja spółki z udziałem brytyjskiej firmy stanie się problematyczna - ostrzega w rozmowie z nami minister skarbu Wiesław Kaczmarek.

Co to jest Rotch?

Rotch Energy, składając ofertę zakupu Rafinerii Gdańskiej, informował, że jego właścicielem jest znana z branży nieruchomości w Wielkiej Brytanii Rotch Property Group (zatrudniała 87 osób). W książce telefonicznej znaleźliśmy dwa adresy RPG: 18 Upper Grosvenor Street i Leconsfield House na Curzon Street w prestiżowej londyńskiej dzielnicy Mayfair. Wizytę w pierwszym biurze odradziła nam recepcjonistka, przekonując, iż "nie jest to dobry pomysł". Z kolei Leconsfield House okazał się wynajmowaną rozmaitym firmom dawną siedzibą brytyjskiego wywiadu MI-5. Majątek RPG nie budzi jednak wątpliwości - firma ma udziały w 10 brytyjskich hotelach Hilton, około 80 budynków na wynajem i 25 burs uniwersyteckich. Do grupy należy również firma posiadająca 2 tys. pubów na Wyspach Brytyjskich, a inne przedsiębiorstwo z tej branży (1200 pubów) przedstawiane jest jako partner RPG. Aktywa grupy (wliczając 130 spółek zależnych) są szacowane na 3 mld funtów. Według raportu z 31 maja 2001 r. aktywa samego Rotch Energy miały wartość 705 mln funtów, kapitał zakładowy wynosił 66,2 mln funtów. Wynik finansowy brutto (czyli przed opodatkowaniem) wyniósł -18,665 mln funtów, a po opodatkowaniu... 18,448 mln funtów.

Po 5 proc. udziałów RPG mają bracia Vincent i Robert Tchenguiz, małe pakiety należą do spółek Mecard Development i Malf Ltd., które mieszczą się w brytyjskim raju podatkowym na wyspie Jersey, a 1 proc. należy do tajemniczego Uriego Moallema. Jeszcze bardziej zagadkowy jest największy udziałowiec (78 proc. udziałów) RPG - spółka offshore Vin-Rotch Properties Limited Inc. zarejestrowana w Panamie. Według "Rzeczpospolitej", na zlecenie Nafty Polskiej międzynarodowa wywiadownia Dun & Bradstreet zdołała ustalić, że udziałowcami Vin-Rotcha są cztery osoby: Keith Turbervill, Deborah Smued, Norson Harris oraz Mark Le Page. Turberville jest pracownikiem firmy Guinness Flight Trustees (tym razem z raju podatkowego na wyspie Guernsney), która jedynie zarządza pieniędzmi rzeczywistych właścicieli.

- Właścicielem holdingu jest rodzina Tchenguiz - mówi dyrektor generalny Rotch Energy, Irańczyk Keyvan Rahimian. A dokładniej, bracia Robert i Vincent Tchenguiz, którzy uciekli z Iranu do Wielkiej Brytanii w 1979 r., gdy islamska rewolucja obaliła monarchię w Teheranie (ich ojciec był doradcą inwestycyjnym ostatniego szacha Rezy Pahlawiego). Na wyspach zdobyli fortunę, inwestując w nieruchomości pod wynajem, a w 1982 r. Robert założył spółkę przekształconą później w Rotch Property Group (nazwę Rotch utworzyły pierwsze litery jego imienia i nazwiska). Gdy Rotch ubiegał się o kupno Unipetrolu (dużej czeskiej petrochemii), tamtejsza prasa pisała, że stoi za nim szejk Hamad ben Falsal al Sani, minister ds. przemysłu i handlu Kataru. Mówi się też, że grupa należy do spadkobierców Rezy Pahlawiego. Na 99 proc. za firmą Rotch Energy ukrywa się któryś z rosyjskich koncernów naftowych - przekonuje z kolei Denis Kiriłłow, dziennikarz "Russian Focus".

Rotch wszędzie i z każdym

Gdy w grudniu 2001 r. czeski rząd wybrał w przetargu prywatyzacyjnym Unipetrolu czesko-szwajcarską spółkę Agrofert zamiast brytyjskiego przedsiębiorstwa Rotch Energy, które oferowało 2 mld koron więcej, premier Milos Zeman wyjaśniał, że "wybrano spółkę budzącą większe zaufanie". Pół roku później polskie Ministerstwo Skarbu wystawiające na sprzedaż 75 proc. akcji Rafinerii Gdańskiej do przetargu zakwalifikowało tylko dwie oferty: węgierskiego koncernu MOL i firmy Rotch Energy. W czerwcu 2001 r. wyłączność na negocjacje przyznano brytyjskiemu konsorcjum, które obiecywało więcej pieniędzy - na akcje i inwestycje w modernizację RG do 2004 r. miało przeznaczyć około miliarda dolarów. Wówczas Rotch... zaczął dopiero szukać pieniędzy, a jego konsorcjum topniało w oczach. Wycofały się z niego Kredyt Bank, Konsorcjum Gdańskie, firmy Gulf Oil i Rolmex. Okazało się również, że amerykański koncern inżynieryjny Halliburton w ogóle nie wchodzi w skład konsorcjum, a jedynie zamierza współpracować przy modernizacji RG. Na początku tego roku Rotch nawiązał współpracę z Łukoilem, by 2 października - tydzień przed podjęciem decyzji o prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej - wycofać się z umowy z rosyjskim koncernem. Rotch rozmawiał również z konkurentami - Orlenem, być może nawet z przegranym w przetargu MOL. - Kiedy byłem prezesem PKN Orlen, poleciłem sprawdzić wiarygodność finansową Rotch Energy. Rezultaty były takie, że nikt z tej firmy nie miał wstępu do naszych biur - wspomina były szef płockiej spółki Andrzej Modrzejewski.

- Rotch Energy na prawie półtora roku zablokował proces prywatyzacji branży paliwowej. Gdyby miał pieniądze na 75 proc. akcji, już dawno by je kupił - mówi Rafał Zagórny, poseł PO i członek sejmowej Komisji Skarbu Państwa. Mimo że RG (20 proc. polskiego rynku ropy) jest trzy razy mniejsza od PKN Orlen, z powodu wstrzymania jej sprzedaży w martwym punkcie tkwiły rozmowy o zbyciu pakietu 17,8 proc. akcji płockiej spółki węgierskiemu koncernowi MOL lub austriackiemu …MV. Zainteresowani czekali bowiem, czy jednak to nie Orlen przejmie RG, co znacznie zwiększyłoby jego wartość. Dziś jest już niemal pewne, że tak właśnie się stanie, bo Rotch złożył w końcu ofertę razem z Orlenem. PKN ma objąć pakiet 25 proc. akcji RG, a Rotch 50 proc. plus jedną akcję. Konsorcjum zobowiązało się zapłacić za nie 274 mln USD i dodatkowo zainwestować w zakład 330 mln USD. - To kuriozum! Polska firma kupuje polską firmę przy pomocy zagranicznego pośrednika, który nie ma ani pieniędzy, ani doświadczenia w branży - denerwuje się Zagórny. Paradoksalnie Rotch, składając w w 2001 r. wziętą z powietrza ofertę, zaszachował skarb państwa. - Odczuwam niepokój związany z wiarygodnością inwestora, ale jego propozycje są bardzo korzystne zarówno pod względem ceny, jak i planów inwestycji w Rafinerię Gdańską - mówi minister Kaczmarek.

Orła cień

Zaloty Rosjan na razie odrzucono ze względów politycznych. Wielkie zachodnie koncerny, jak Exxon, BP czy Shell, zadowalają się sieciami stacji benzynowych w Polsce i nie zamierzają kupować naszych rafinerii. Mają własne złoża i zakłady paliwowe z dala od Polski i po odliczeniu kosztów zakupu, przerobu ropy oraz sprzedaży paliw w naszym kraju, ich marża wyniosłaby zaledwie 1 proc. By kupić Rafinerię Gdańską, musiałyby wyłożyć około 300 mln USD, a później w ciągu kilkudziesięciu lat odzyskiwać te pieniądze. Wspólna oferta Orlenu i Rotcha jest więc jedyną szansą "upchnięcia" komuś RG. -Połączenie Rafinerii Gdańskiej z PKN Orlen jest nieuniknione i dla obu firm korzystne - mówi Robert Gwiazdowski. - Najlepiej było to zrobić od razu, bez Rotcha, który nie ma pieniędzy - dodaje. Dwa lata temu fuzji obu spółek w ogóle nie brano pod uwagę, ale ciągnąca się drugi rok z winy Rotcha sprzedaż RG "zmęczyła" ministerstwo skarbu na tyle, że zmieniono program prywatyzacji i dopuszczono taką możliwość.

Dla Rotch Energy obecny układ jest niezwykle korzystny, konsorcjum swoje już osiągnęło. - Jest jak konsultant, który zapytany o godzinę zabiera ci zegarek, sprawdza czas, odpowiada, oddaje zegarek i wystawia rachunek za usługę - żartuje jeden z analityków londyńskiego banku inwestycyjnego. Tchengiuzowie mają niepowtarzalną szansę "nalania z pustego" - nie inwestując w transakcję ani dolara, za pośrednictwo i późniejsze odsprzedanie akcji mogą zarobić przynajmniej 100 mln USD.

Jan Piński

Krzysztof Trębski

Współpraca: Krzysztof Grzegrzółka, Mariusz Kukliński (Londyn)

Pełny tekst "Rotchgrywki" w 1041 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 4 listopada.

W numerze także: Klęski Putina (Człowiek to tylko kopiejka - mawiali wielkoruscy możnowładcy. Putin, stojąc na czele Rosji, to potwierdza podczas akcji odbijania zakładników.)

Kurierzy białej śmierci (Ponad dwadzieścia tysięcy młodych Polaków wybrało zawód narkotykowych kurierów. Są wśród nich licealiści, studenci, młodzi pracownicy naukowi, nauczyciele, bezrobotni absolwenci.)