Kaczyński dogaduje się z ITI

Kaczyński dogaduje się z ITI

Dodano:   /  Zmieniono: 
SO nakazał pozwanemu opublikowanie przeprosin w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku", "Naszym Dzienniku" i w serwisie internetowym PiS. (fot. PAP/Paweł Supernak) 
Są szanse na ugodę między ITI a Jarosławem Kaczyńskim, pozwanym przez ten koncern za podanie nieprawdy o przeznaczeniu dla ITI przez władze Warszawy 460 mln zł na przebudowę stadionu stołecznej Legii - ujawniły strony tego sporu.

Wobec prowadzenia negocjacji ugodowych, z wokandy Sądu Apelacyjnego w Warszawie na zgodny wniosek stron spadła rozprawa apelacyjna w tej sprawie. W 2010 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zasadniczo pozew ITI i nakazał Kaczyńskiemu przeprosiny ITI w głównych gazetach (ITI chciało też przeprosin w telewizjach) oraz wpłatę 10 tys. zł na cel społeczny (ITI chciało 100 tys. zł).

Potwierdzamy fakt rozmów

SA miał rozpatrywać apelację pozwanego od tego wyroku. Pełnomocnik nieobecnego Kaczyńskiego mec. Bogusław Kosmus wniósł o  odroczenie sprawy, bo - jak ujawnił - "trwają rozmowy ugodowe, na które potrzeba jeszcze trochę czasu". - Potwierdzamy fakt rozmów - powiedział sądowi pełnomocnik ITI mec. Jerzy Naumann, który zgodził się na  odroczenie.

Sąd odroczył rozprawę do 20 kwietnia. Strony nie ujawniają szczegółów negocjacji. W 2009 r. Kaczyński powiedział: "Zdumiewająca rzecz, że pan Donald Tusk nie skłania pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, żeby odebrała te pół miliarda złotych, które ITI otrzymuje na stadion. Poza tym te dwa stadiony (Narodowy i Legii - red.) są od siebie oddalone o 3,8 tys. metrów i ten drugi nie jest specjalnie Warszawie potrzebny". Wspominał też o "niejasnych powiązaniach" ITI z PO.

ITI (Legia należy do tego holdingu, który jest też m.in. właścicielem telewizji TVN) pozwał Kaczyńskiego. Podkreślano, że żadna spółka grupy ITI nie dostała jakichkolwiek kwot z budżetu Warszawy na rozbudowę stadionu, który jest własnością miasta, a Legia podpisała tylko z  ratuszem umowę na dzierżawę obiektu.

Adwokaci Kaczyńskiego przyznają, że...

Adwokaci prezesa PiS przyznawali, że ITI nie otrzymała "bezpośredniego transferu gotówkowego", ale była "beneficjentem umowy". Wnosili albo o oddalenie pozwu (dowodząc, że słowa prezesa PiS były dopuszczalną krytyką partii rządzącej), albo też o jego odrzucenie z  powodów formalnych (twierdzili, że Kaczyńskiego chroni immunitet poselski, którego mu w tej sprawie nie uchylono).

Kaczyński złożył apelację; jego adwokaci kwestionowali m.in. nieodrzucenie pozwu przez SO z powodów formalnych - bo nie uchylono jego immunitetu poselskiego. SA uznał już, że w tej sprawie posła nie chroni immunitet (ta decyzja jest już prawomocna).

Przeprosiny

SO nakazał pozwanemu opublikowanie przeprosin w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku", "Naszym Dzienniku" i w serwisie internetowym PiS. Prezes PiS miał oświadczyć, że wiedział, iż podaje nieprawdę, na którą nie ma dowodów oraz że jego słowa podważyły wiarygodność ITI jako osoby prawnej. Mocą wyroku SO Kaczyński miał też wpłacić 10 tys. zł na fundację budowy kościoła Opatrzności Bożej i  zwrócić powodom ponad 6 tys. zł kosztów sprawy.

SO uznał, że Kaczyński wprowadził w błąd społeczeństwo, podając nieprawdę. Podkreślił, iż słowa prezesa PiS spowodowały spadek akcji TVN i trudności ITI z kredytem. Sędzia SO Krystyna Stawecka mówiła, że  pozwany znał prawdziwe okoliczności przebudowy stadionu, będącego własnością miasta, bo rozmowy o przebudowie zaczął prezydent stolicy Lech Kaczyński, pierwszą umowę dzierżawy obiektu podpisał Kazimierz Marcinkiewicz, a dopiero za rządów PO rada miasta podjęła uchwałę o  przekazaniu środków z budżetu na przebudowę.

SO oddalił wniosek lidera PiS o odrzucenie pozwu z powodu chroniącego go immunitetu, bo ocenił, że Kaczyński wypowiadał się jako lider partii, a nie jako parlamentarzysta. Powołując się na orzecznictwo SN, sędzia podkreśliła, że immunitet chroni tylko działania "nieodłącznie związane z wykonywaniem mandatu posła". Sędzia przypomniała, że gdy PiS przyłączał się do procesu w 2009 r. jako tzw. interwenient uboczny, mec. Piotr Sadownik przekonywał, że partia ma interes w rozstrzygnięciu sprawy, bo Kaczyński wypowiadał się w ramach debaty publicznej jako prezes PiS podczas konferencji w siedzibie partii.

eb, pap