Zagrozili, że jeśli usłyszą radio 5 minut po godzinie 22 lub przed godz. 6, będą wzywać policję, a sprawa skończy się w sądzie.
Sprawa rzeczywiście trafiła do sądu, gdzie obwinioną reprezentował adwokat. Kobieta nadesłała bowiem zaświadczenie lekarskie, że nie może uczestniczyć w czynnościach procesowych. Poprosiła też o wydanie wyroku zaocznie.
Zdementowała też zarzuty dotyczące głośnego słuchania radia. Wyjaśniła, że używa trzech radioodbiorników właśnie po to, by słuchać programu w każdym pomieszczeniu i nie nastawiać odbiornika na cały regulator. Jej zdaniem, hałasy - które usłyszeli pewnego dnia sąsiedzi - wynikały z popsucia się automatu włączającego radia o określonej godzinie.
Dodała, że nie jest zaskoczona donosem, bo niegdyś sąsiedzi dzwonili do SB ze skargą na jej rodziców, którzy słuchali Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki.
67-latka pogratulowała sąsiadce - autorce doniesienia za "doskonałe opanowanie znanego w psychologii zjawiska stwarzania tzw. zbiorowej psychozy, wmawiania stanu zagrożenia oraz manipulowanie prymitywnymi ludźmi".
Dodała, że słucha teraz radia owiniętego kocem oraz poduszką i ustawionego na krześle na środku pokoju. "Teraz współczuję pani, że będzie musiała wzmóc nasłuch, więc może usłyszy nawet odgłosy fizjologiczne sąsiadów" - napisała kobieta pod adresem autorki doniesienia.
Obwiniona nie odwołała się od orzeczonej wobec niej przez sąd kary nagany. Decyzja sądu jest już prawomocna. Zdaniem prawników, kara nagany ma wymiar jedynie moralny.
sg, pap