Tusk: Nie zacznę skakać po Kwaśniewskim i Millerze

Tusk: Nie zacznę skakać po Kwaśniewskim i Millerze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Donald Tusk (fot.Wprost)
Premier Donald Tusk zabrał głos ws. doniesień amerykańskiego dziennika "Washington Post" dot. rzekomej zapłaty CIA za domniemane tajne wiezienia na terytorium Polski.
-Mam nadzieję, że nie dochodziło do dwuznacznych operacji finansowych, które miały służyć obcemu wywiadowi na terenie Polski - powiedział premier. - Z punktu widzenia premiera polskiego rządu i całej naszej ekipy, wielkość państwa w żaden sposób nie uzasadnia relacji , które byłby dla Polski szkodliwe czy wręcz upokarzające. Jakkolwiek duży jest nasz partner, koalicjant czy sąsiad, na pewno byśmy nie pozwolili dziś ani w przyszłości, aby dochodziło do sytuacji, które mogłyby narazić na szwank polską reputację - zaznaczył Tusk.

- Najważniejszą rzeczą jest, że niezależnie od ustaleń prokuratury dotyczącej odpowiedzialności polskich urzędników i jeśli w ogóle tego typu problem się pojawi, to naszym obowiązkiem jest ochrona interesu państwa polskiego. Mam wrażenie, że ze strony amerykańskiej pojawiają się sygnały, które nie biorą pod uwagę interesów sojusznika. To co ważne to to, by te kwestie nie stały się powodem do wewnętrznych politycznych sporów - powiedział premier i dodał, że "nie zacznie skakać po Kwaśniewskim i Millerze", gdyż "w tej sprawie trzeba być bardzo powściągliwym w tej sprawie i formułować pochopnych wniosków".

"CIA zapłaciła Polsce 15 milionów dolarów za użyczenie willi w Kiejkutach, która służyła jako tajne więzienie dla podejrzewanych o terroryzm" - pisze "Washington Post"

Amerykańska gazeta przedstawia kulisy powstania tajnego więzienia CIA na terenie Polski oraz losy przetrzymywanych w nim oskarżonych o terroryzm. Polskę skarżą o naruszenie praw człowieka byli więźniowie Abu Zubajda i Rahim al-Nashiri. Jak pisze "WP", na początku 2003 roku w ambasadzie USA w Warszawie pojawiło się dwóch wysokich rangą urzędników CIA, którzy wynieśli z budynku dwa kartony. W środku miało się znajdować 15 milionów dolarów w gotówce.

Architekt zamachu na WTC w Kiejkutach

Urzędnicy CIA mieli zapakować kartony do samochodu i udać się do Agencji Wywiadu, gdzie spotkali się z płk. Andrzejem Derlatką, wówczas zastępcą szefa Agencji. To tam miało dojść do sfinalizowania porozumienia, na mocy którego CIA korzystała z tajnego więzienia w Kiejkutach. Tam przesłuchiwani mieli być podejrzani o terroryzm.

Jak dowiedzieli się dziennikarze "Washington Post", tajne więzienie CIA w Kiejkutach miało być najważniejszą bazą amerykańskiego wywiadu stworzoną po atakach z 11 września. To właśnie w więzieniu w Polsce przesłuchiwany miał być Khalid Szejk Mohammed, jeden z architektów zamachów na World Trade Center. Mohammed miał być torturowany - m.in. 183 razy zastosowano wobec niego podtapianie (waterboarding).

"Udawana egzekucja"

Jak donosi "Washington Post", w więzieniu w Kiejkutach miało również dojść do "udawanej egzekucji". Agenci CIA, próbując wydobyć od al-Nashiriego informacje przytknęli mu do głowy wiertło. W 2003 roku sprawa wyszła na jaw, gdy kierownictwo CIA poinformował o incydencie strażnik więzienny. Sealy został wycofany z Polski, niedługo później odszedł z agencji.

Więzieniem w Polsce kierował niejaki Mike Sealy. Polscy oficerowie nie mieli brać udziału w przesłuchaniach - donosi TVN24 za "Washington Post". Baza w Kiejkutach miała zostać zlikwidowana we wrześniu 2003 roku. Jak pisze "WP", CIA obawiała się utrzymywać więzienia zbyt długo w jednym miejscu. Więźniowie mieli później trafić m.in. do Rumunii, Maroka i Litwy. CIA miała m.in. zapłacić Marokańczykom 20 milionów dolarów za nowe tajne więzienie (kryptonim "Bombay"), które jednak nigdy nie zostało użyte.

Polskie władze odmówiły "Washington Post" komentarza w sprawie artykułu.

sjk, ml,Polsat News,  "Washington Post", TVN24.pl