MAC wylicza działania po powodzi w 2010 roku. Hydrolog: nic nie jest lepiej

MAC wylicza działania po powodzi w 2010 roku. Hydrolog: nic nie jest lepiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji wymienia działania prowadzone na rzecz poprawy ochrony przeciwpowodziowej po poważnej powodzi sprzed czterech lat. - Myślę, że nie jest nic lepiej niż w roku 2010 - twierdzi hydrolog Janusz Żelaziński i przypomina, że finansowanie polskich programów gospodarki wodnej i ochrony przeciwpowodziowej zablokowała Komisja Europejska - podaje TVN Meteo.
Ulewy, nadciągające nad Polskę, stawiają na nogi centa antykryzysowe. - Doświadczenie, jakie służby kryzysowe mają z lat poprzednich, każe nam potraktować sytuację bardzo poważnie. Musimy być gotowi na szybką reakcję, bo prognozy są niepokojące - powiedział w środę minister administracji i cyfryzacji Rafał Trzaskowski - informuje TVN Meteo.
MAC w związku z możliwym zaostrzeniem sytuacji na południu kraju złożyło raport o działaniach podejmowanych po ostatniej poważnej powodzi w 2010 roku, po której straty sięgnęły 12,47 mld zł. Raport, przyznają specjaliści, wygląda bardzo imponująco tylko na pozór.  "Na modernizację i odbudowę wałów przeciwpowodziowych oraz regulację potoków poszło w latach 2010-2013 z rezerwy celowej budżetu państwa 889 mln. Na ten cel zaangażowane zostały również środki z Funduszu Solidarności UE (ponad 225 mln zł)" - czytamy w raporcie MAC.
W tegorocznym budżecie na przeciwdziałanie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych przewidziano 1,150 mld zł . Te środki mają służyć m.in.: cały czas prowadzonej odbudowie infrastruktury technicznej uszkodzonej w latach 2011-2013 (ponad 304 mln zł), trwającej odbudowie infrastruktury przeciwpowodziowej (ponad 651 mln zł), przeciwdziałaniu i usuwaniu skutków ruchów osuwiskowych ziemi (ponad 58,7 mln zł), ochronie wąwozów lessowych (ponad  4,1 mln zł) oraz pomoc dla poszkodowanych  przez klęski żywiołowe rodzin lub osób samotnie gospodarujących.
Hydrolog dr Janusz Żelaziński, który od lat komentuje sytuację gospodarki wodnej i ochrony przeciwpowodziowej, uważa, że w porównaniu to krajów rozwiniętych w Polsce w tej kwestii mamy "skansen".
- Ostatnie powodzie w 1997 i 2010 roku w moim przekonaniu nic tu nie zmieniły. To znaczy nadal poglądy na temat sposobów działania w gospodarce wodnej, sposobów ochrony przeciwpowodziowej są anachroniczne i są wyrazem populistycznych nacisków - powiedział naukowiec.
- Jest olbrzymie lobby rolników zagrożonych powodzią, samorządów odpowiedzialnych za ochronę przeciwpowodziową, hydrotechników i, powiedzmy, ludzi działających, którzy wykorzystując np. obecną sytuację, kiedy rzeczywiście istnieje zagrożenie powodziowe, starają się załatwić jakieś swoje interesy, nie stosując tego, co nazywałem zawsze dobrymi praktykami - dodał Żelaziński.
Hydrolog również zwraca uwagę, że finansowanie polskich programów gospodarki wodnej i ochrony przeciwpowodziowej, niedawno zostało zablokowane przez Komisję Europejską, ponieważ nie spełniały międzynarodowych standardów jakości.
- Więc myślę, że jest bardzo źle. Jeżeli się blokuje w pewnym momencie finansowanie, to prawdopodobnie - nie jestem tu pewien - są miejsca, gdzie rozbabrano wały, szykując jakąś ich modernizację, i w momencie wstrzymania finansowania roboty się skończyły. Myślę, że nie jest nic lepiej niż w roku 2010 - podsumował Żelaziński.

TVN24, tk