Groziła mu kara więzienia do dwóch lat.
Dostał też zakaz prowadzenia samochodu na rok, licząc od 11 maja 2003 r. kiedy to został zatrzymany przez policję za jazdę autem w stanie nietrzeźwym. Oprócz tego ma wpłacić 600 złotych na rzecz poznańskiej fundacji "Kierowcy dzieciom", która pomaga finansowo osobom poszkodowanym w wypadkach drogowych.
11 maja 2003 r. policja zatrzymała do kontroli nissana micrę, który prowadził syn b. prezydenta. Okazało się, że miał on 1,99 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
"Materiał dowodowy w tej sprawie jest jednoznaczny. Kara jest sprawiedliwa i adekwatna do zarzucanego czynu. Oskarżony nie był do tej pory karany, przyznał się do winy i ma dobrą opinię w środowisku" - uzasadniła wyrok sędzia Beata Kalinowska.
Przemysław Wałęsa poddał się dobrowolnie karze i sąd nie prowadził w tej sprawie procesu. Obrońca Ewelina Wolańska wnioskowała o łagodniejszy wymiar kary - 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Wyższego wyroku domagał się jednak prokurator.
"Zgodziliśmy się na żądanie prokuratora. Chcieliśmy uniknąć komentarzy, że chce się w tej sprawie coś załatwić, i sprawę jak najszybciej, rzetelnie i uczciwie zakończyć. To była z jego strony totalna głupota, niemniej popełnił przestępstwo" - wyjaśniła Wolańska.
Przemysław Wałęsa już po raz drugi stanął przed sądem za jazdę autem po pijanemu.
W listopadzie 1993 roku w stanie nietrzeźwym spowodował on wypadek, w którym kierowca innego samochodu odniósł poważne obrażenia. Uciekł też z miejsca wypadku, a złapany przez policję lżył funkcjonariuszy.
Jako okoliczność łagodzącą adwokat syna Wałęsy wskazywał wtedy na tzw. pomroczność jasną, na którą miał cierpieć syn urzędującego wówczas prezydenta.
W grudniu 1995 r. Sąd Wojewódzki w Gdańsku złagodził karę Przemysławowi Wałęsie z dwóch lat bezwzględnego pozbawienia wolności do roku i dziewięciu miesięcy i zawiesił jej wykonanie na cztery lata. Wyrok w tej sprawie uległ już zatarciu i w świetle prawa syn b. prezydenta jest osobą niekaraną.
rp, pap