Szef działu Śledczego tygodnika "Wprost” Michał Majewski na antenie telewizji Polsat News dyskutował z redaktorem naczelnym "Super Expressu" Sławomirem Jastrzębowskim o publikacjach tygodnika dot. przypadków molestowania i mobbingu w stacji TVN. - To jest bardzo ważna historia, o której trzeba było powiedzieć i przerwać ten proceder - podkreślił Majewski.
- Nie jest tak, że oparliśmy się tylko na tej opowieści. Potwierdzaliśmy to u wielu dziennikarzy. Zdecydowaliśmy się opisać sprawę i przedstawiliśmy cały system "tresowania” podwładnych, który jest niedopuszczalny - mówił Michał Majewski.
Szef działu Śledczego odpierał także zarzuty dotyczące anonimizacji źródła. - Wszyscy w stacji doskonale wiedzą o kogo chodzi, wszyscy w środowisku dziennikarskim wiedzą o jakiej osobie mówimy. Chodziło nam o to, by nie stygmatyzować tej osoby w jej aktualnym środowisku. Nie chcieliśmy jej "odkrywać” - wyjaśnił.
Michał Majewski dodał, że redakcja jest "absolutnie przekonana o całkowitej prawdziwości tej historii”.
Sprawa jest związana z publikacją "Wprost". Pierwszy tekst (Ukryta prawda), dotyczący molestowania i mobbingu w jednej ze stacji telewizyjnych, ukazał się 2 lutego. Nie podano w nim jednak nazwiska dziennikarza, który miał się tego dopuszczać, ani nazwy telewizji. Nie zgodziła się na to osoba, która opowiadała o tych wydarzeniach.
13 lutego zarząd TVN powołał komisję, która miała wyjaśnić tę sprawę. Rozpoczęła ona swoją działalność 16 lutego. W jej skład weszły osoby z TVN i spoza firmy. Na zbadanie sprawy komisja miała dwa tygodnie. "Do tego czasu TVN nie będzie komentował ani działań komisji, ani spekulacji medialnych" - poinformowano w komunikacie zarządu TVN.
Kilka dni później, głos w sprawie zabrał Kamil Durczok, który na antenie TOK FM przekonywał, że nigdy nie molestował żadnej kobiety. - Nigdy nie molestowałem żadnej z podległych mi pracownic. Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety - mówił. - Czym innym jest wymagający szef, czym innym szef molestujący. Nigdy nie byłem molestującym szefem - powiedział dziennikarz.
Po wypowiedzi Durczoka, inna z molestowanych kobiet zdecydowała się upublicznić swoją historię. W tekście "Nietykalny" z najnowszego numeru "Wprost", po kilku tygodniach badania sprawy, napisaliśmy oficjalnie, że chodzi o Kamila Durczoka.
"Umówmy się, że w dziennikarskim środowisku od lat krążyły opowieści o "specyficznym” sposobie zarządzania w redakcji "Faktów”. Wyjaśnić należy przede wszystkim zachowania szefa "Faktów” - pisał we wstępniaku najnowszego "Wprost" Sylwester Latkowski.
Szef działu Śledczego odpierał także zarzuty dotyczące anonimizacji źródła. - Wszyscy w stacji doskonale wiedzą o kogo chodzi, wszyscy w środowisku dziennikarskim wiedzą o jakiej osobie mówimy. Chodziło nam o to, by nie stygmatyzować tej osoby w jej aktualnym środowisku. Nie chcieliśmy jej "odkrywać” - wyjaśnił.
Michał Majewski dodał, że redakcja jest "absolutnie przekonana o całkowitej prawdziwości tej historii”.
Sprawa jest związana z publikacją "Wprost". Pierwszy tekst (Ukryta prawda), dotyczący molestowania i mobbingu w jednej ze stacji telewizyjnych, ukazał się 2 lutego. Nie podano w nim jednak nazwiska dziennikarza, który miał się tego dopuszczać, ani nazwy telewizji. Nie zgodziła się na to osoba, która opowiadała o tych wydarzeniach.
13 lutego zarząd TVN powołał komisję, która miała wyjaśnić tę sprawę. Rozpoczęła ona swoją działalność 16 lutego. W jej skład weszły osoby z TVN i spoza firmy. Na zbadanie sprawy komisja miała dwa tygodnie. "Do tego czasu TVN nie będzie komentował ani działań komisji, ani spekulacji medialnych" - poinformowano w komunikacie zarządu TVN.
Kilka dni później, głos w sprawie zabrał Kamil Durczok, który na antenie TOK FM przekonywał, że nigdy nie molestował żadnej kobiety. - Nigdy nie molestowałem żadnej z podległych mi pracownic. Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety - mówił. - Czym innym jest wymagający szef, czym innym szef molestujący. Nigdy nie byłem molestującym szefem - powiedział dziennikarz.
Po wypowiedzi Durczoka, inna z molestowanych kobiet zdecydowała się upublicznić swoją historię. W tekście "Nietykalny" z najnowszego numeru "Wprost", po kilku tygodniach badania sprawy, napisaliśmy oficjalnie, że chodzi o Kamila Durczoka.
"Umówmy się, że w dziennikarskim środowisku od lat krążyły opowieści o "specyficznym” sposobie zarządzania w redakcji "Faktów”. Wyjaśnić należy przede wszystkim zachowania szefa "Faktów” - pisał we wstępniaku najnowszego "Wprost" Sylwester Latkowski.