Bo służba zdrowia umiera (aktl.)

Bo służba zdrowia umiera (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Protestujący pracownicy służby zdrowia, spalili przed budynkiem Kancelarii Premiera czerwoną trumnę z napisem "SLD-UP" i klepsydrami premiera oraz członków rządu.
Protest przeciw projektowi ustawy pozwalającej na restrukturyzację szpitali trwał siedem godzin.

Demonstrację w Warszawie zorganizowały trzy związki: Federacja Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia, Sekretariat Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność" oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych.

Uczestnicy zebrali się na Placu Defilad przed Pałacem Kultury i  Nauki. Przeszli przed Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, Sejm i przed Kancelarię Premiera. Delegacja protestujących: szefowe związków, działających w branży oraz  Przewodniczący: "Solidarności" - Janusz Śniadek, OPZZ - Maciej Manicki i Forum Związków Zawodowych - Wiesław Siewierski została przyjęta we wszystkich tych urzędach.

Wszędzie tam związkowcy przekazali petycje ze swoimi postulatami. Autorzy petycji protestują m.in. przeciwko "likwidacji ok. 30 zakładów opieki zdrowotnej, zapobieżeniu upadłości kolejnych szpitali oraz niekontrolowanej prywatyzacji jednostek ochrony zdrowia".

W resorcie gospodarki z protestującymi spotkał się wiceminister Dagmir Długosz. W Sejmie przyjął ich wicemarszałek Tomasz Nałęcz i  wicemarszałek Senatu Kazimierz Kutz. W Kancelarii Premiera przedstawiciele protestujących rozmawiali z wicepremierem Jerzym Hausnerem i ministrem zdrowia Leszkiem Sikorskim.

Na początku kolumny jechało sześć karetek - po jednej ze  Szczecina i Poznania, po dwie z Wrocławia i Białegostoku. Protestujący nieśli też czerwoną trumnę z napisem "SLD-UP", pielęgniarskimi czepkami i klepsydrami premiera Leszka Millera i  członków rządu. Niektóre pielęgniarki miały ze sobą miotły, które -  jak mówiły - miały służyć do "wymiatania Hausnera, przez którego służba zdrowia umiera".

Protestujący idąc przez Warszawę gwizdali, wznosili okrzyki: "Solidarność", "Związki razem". Policja po wymarszu kazała wyłączyć syreny karetek. Gdy używano ich w drodze z Sejmu do  Kancelarii Premiera funkcjonariusze spisali dane prowadzących pojazdy.

Nieśli transparenty: "Pod rządami Millera służba zdrowia umiera", "Sejm obraduje, rząd reformuje, a służba zdrowia protestuje, bo  głoduje", "Nam zabieracie, sobie dokładacie", "Za sumienną pracę chcemy godną płacę", "Miller i Sikorski do spółki i niech odlatują jak jaskółki", "Jola na pielęgniarkę, nie na prezydenta", "My  Polacy z krwi i kości nie sprzedamy swej własności".

Podczas wiecu przed Kancelarią Premiera protestujący spalili przyniesioną tu trumnę.

Kancelarię Premiera ochraniał kordon policjantów z wydziału prewencji. Między mężczyznami w kordonie ustawiono też policjantki.

Po proteście szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Bożena Banachowicz powiedziała, że nie może się odnieść do  przyjętego we wtorek przez rząd projektu ustawy, który zakłada przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego. "Nie znamy tych zapisów. Rząd nam ich nie przedstawił. My nie godzimy się na  to, by zaczęły funkcjonować spółki prawa handlowego, bo wiadomo, czym one grożą - prywatyzacją naszych szpitali" - dodała.

Zapytana, czy wystarczającą gwarancją jest 75-proc. udział właściciela publicznego w takich spółkach, powiedziała, że  nie otrzymała tego projektu i nie chciałaby po prostu przekłamać. "Faktem jest, że będą to spółki prawa handlowego, które można sprzedać" - dodała.

Według policji, w proteście wzięło udział ok. 5 tys. osób. Organizatorzy przez megafony podczas wiecu przed Kancelarią Premiera mówili nawet o 20 tys. osób.

Zdaniem przewodniczącego "Solidarności" Janusza Śniadka, "wtorkowy protest był wyjątkowy, bo po raz pierwszy spotkali się na nim liderzy ogólnopolskich central związkowych".

rp, em, pap