Dolce vita słupskiego gliny

Dolce vita słupskiego gliny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przez dwa lata policjant słupskiej "drogówki" brał nie płacąc wypieki od cukiernika za to, że nie wystawił mu mandatu. Obecnie przebywa w szpitalu psychiatrycznym.
Sierżantowi Krzysztofowi K. prokuratura w październiku postawiła zarzut przyjmowania korzyści majątkowej w związku z pełnieniem przez niego funkcji funkcjonariusza publicznego.

Teraz policjant ma zostać zbadany przez biegłych psychiatrów. Jednak to nie prokuratura skierowała go na badania do szpitala psychiatrycznego. Skierowanie wystawił mu lekarz- specjalista. "Do nas przyszło zaświadczenie, że mężczyzna leży w zakładzie. Z urzędu powołaliśmy biegłych psychiatrów, który go zbadają" - powiedział Tomasz Walendziak ze słupskiej prokuratury rejonowej.

Podejrzany znalazł się w zakładzie psychiatrycznym w Starogardzie Gdańskim niedługo po tym, jak prokuratura wystąpiła o areszt. Sąd zdecydował jednak, że areszt nie jest konieczny i w tym przypadku wystarczy zakaz opuszczania kraju oraz  wpłata 5 tys. zł poręczenia majątkowego.

Kłopoty cukiernika zaczęły się jesienią 2001 r., kiedy jechał samochodem bez zapalonych świateł mijania. Krzysztof K. zatrzymał mężczyznę do kontroli drogowej. Nie ukarał go jednak mandatem, ale pouczył i powiedział, że za takie przewinienie grozi 200 zł kary. Wziął też od niego numer telefonu komórkowego i niebawem zadzwonił po raz pierwszy, domagając się ciast.

Potem takie telefony powtarzały się regularnie co kilka miesięcy. Policjant zgłaszał się do piekarni po słodkości, ale za nie nie płacił. Jak oszacowano, wyłudził w ten sposób ciasta warte co najmniej 380 zł. Nie wiadomo, jak długo by to trwało, gdyby cukiernik nie stracił cierpliwości i nie zgłosił sprawy inspektoratowi szefa komendy policji w Słupsku. Policjanta- łasucha przyłapano po tym na gorącym uczynku, kiedy brał słodką łapówkę w  postaci m.in. kilograma makowca.

Grozi mu od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.

em, pap