Niekończąca się komisja śledcza (aktl.)

Niekończąca się komisja śledcza (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marszałek Józef Oleksy odroczył do połowy czerwca zakończenie procedury głosowania nad raportem komisji śledczej ws. afery Rywina. Opozycja natomiast uważa sprawę za zakończoną.
Sejm powróci do kwestii sprawozdania komisji śledczej w sprawie tzw. afery Rywina w połowie czerwca -  zapowiedział w sobotę marszałek Sejmu Józef Oleksy. Zdaniem opozycji raport posła Zbigniewa Ziobry (PiS), który uzyskał w  piątek bezwzględną większość w Sejmie, tym samym stał się sprawozdaniem z prac komisji.

Raport Ziobry do sprawozdania komisji śledczej badającej aferę Rywina, uzyskał w piątek bezwzględną większość 190 głosów parlamentarzystów i największe poparcie spośród sześciu wniosków mniejszości. Po tym głosowaniu okazało się, że opozycja i Oleksy różnie interpretują ustalenia co  do sposobu ostatecznego głosowania podjęte wcześniej na Konwencie Seniorów.

Marszałek Sejmu oświadczył, że w sprawie głosowania dotyczącego sprawozdania z prac komisji śledczej badającej sprawę Rywina, postępował dokładnie według ustaleń Konwentu. Twierdził, że Konwent zdecydował, iż ten spośród sześciu alternatywnych raportów, zgłoszonych jako wnioski mniejszości, który uzyska największe poparcie - bez względu na to, czy będzie to większość bezwzględna, czy zwykła - zostanie jeszcze poddany pod głosowanie w zwykłym trybie, w którym można będzie oddać głos "za", "przeciw" lub  wstrzymać się od głosu.

"Dla mnie ten raport nie został przyjęty" - oświadczył też szef klubu SLD Krzysztof Janik. Jego zdaniem, po wyłonieniu jednego spośród sześciu wniosków mniejszości powinno dojść do głosowania, kto jest za raportem Ziobry, a kto za sprawozdaniem komisji śledczej autorstwa Anity Błochowiak (SLD).

Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Ludwik Dorn podkreślił, że marszałek, instruując posłów o przebiegu głosowania, powiedział, że "jeżeli żadna z sześciu propozycji nie uzyska bezwzględnej większości głosów w kolejnym głosowaniu, usunięta zostanie z listy ta, która otrzymała ich najmniej". "To oznacza, że cała procedura trwałaby, gdyby żaden z raportów nie uzyskał bezwzględnej większości. Z chwilą, gdy jeden ją uzyskuje, cała procedura ulega zakończeniu" - interpretował.

Ziobro i Dorn przypomnieli też, że w piątek, tuż po ogłoszeniu wyników głosowania, w którym raport posła PiS otrzymał bezwzględną większość, Oleksy powiedział, "teraz przejdziemy do głosowania, a  nie... jest większość bezwzględna". "To całkowicie spójne i  logiczne stanowisko zostało na sali zmienione pod wpływem presji posłów klubu SLD" - zaznaczył Dorn.

Oleksy tłumaczył się potem, że było to przejęzyczenie spowodowane harmiderem na sali.

Tymczasem według stenogramu z posiedzenia Sejmu, Oleksy instruując posłów przed głosowaniem, powiedział: "Jeżeli tak głosowany ostatni projekt stanowiska odrębnego nie uzyska większości głosów, pod głosowanie poddam sprawozdanie komisji. Jeśli uzyska jest, stanie się stanowiskiem Sejmu i kończy postępowanie w tej sprawie".

"W moim przekonaniu, tak jak ja zapamiętałem i przeczytałem to, co marszałek (Józef Oleksy) przeczytał z trybuny - przyjęliśmy tekst pana posła Ziobro, jako stanowisko Sejmu" - uważa szef komisji śledczej, wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl). Podobnie zrozumiał słowa marszałka Oleksego szef SdPl Marek Borowski.

Władze PiS zapowiedziały w sobotę, iż podejmą kolejne kroki po  przyjęciu raportu. Według Ziobry, będzie to "pociągnięcie do  odpowiedzialności karnej i odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu najwyższych funkcjonariuszy państwa, którzy w tym raporcie zostali wskazani".

"Taka jest wola Sejmu, taka była wola bezwzględnej większości posłów, którzy ten raport wczoraj poparli" - powiedział. Dodał, że  wśród osób, które powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności są prezydent Aleksander Kwaśniewski i b. premier Leszek Miller.

Zgodnie z procedurą, pod wnioskiem o postawienie przed Trybunałem Stanu głowy państwa musi się jednak podpisać 140 parlamentarzystów. Dorn, pytany czy PiS rozpocznie zbieranie takich głosów, powiedział: "To jest kwestia przyszłości. Przyjęcie przez Sejm tej uchwały (wniosku Ziobry) nie oznacza automatyzmu. Przeanalizujemy wszystkie konsekwencje i możliwości prawne. Wolą Sejmu droga została otwarta".

Minister spraw wewnętrznych i administracji Ryszard Kalisz (SLD) powiedział, że domaganie się przez Ziobro, by prezydent i  były premier stanęli przed Trybunałem Stanu, ma "charakter wyłącznie polityczny i nie wywołuje skutków prawnych".

Andrzej Lepper, odnosząc się do piątkowego głosowania, powiedział, że Samoobrona, głosując za raportem Ziobry, wykazała mądrość polityczną, "bo wiadomo było, że inne ugrupowania nie  poprą dobrego raportu posła tej partii (Samoobrony) autorstwa Jana Łącznego". Przyznał, że Leszek Miller wypowiedział do niego (podczas głosowania) na sali sejmowej słowa: "Andrzej, pomóż". Dodał, że tuż przed ostatnim głosowaniem liderzy SLD prosili go o to, by nie układał się z opozycją. "Mówiłem, że nie chodzi o żaden układ, a o prawdę. Jeżeli jesteście czyści, to czego się boicie" - relacjonował Lepper.

Lider SLD Krzysztof Janik powiedział natomiast, że przebieg piątkowych głosowań nad sprawozdaniem komisji śledczej badającej tzw. aferę Rywina był "przejawem kryzysu konstytucyjnego, pogwałceniem regulaminu Sejmu i lekceważeniem podejmowanych przez Prezydium i Konwent Seniorów ustaleń".

Raport Ziobry zawiera konkluzję, że były premier Leszek Miller, była wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska, były szef gabinetu politycznego Millera Lech Nikolski, były prezes TVP Robert Kwiatkowski i sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty to  grupa, która wysłała Lwa Rywina do Agory z korupcyjną propozycją.

Ziobro uznał też, że prezydent Aleksander Kwaśniewski, Miller i  były prokurator generalny Grzegorz Kurczuk powinni stanąć przed Trybunałem Stanu za to, że, mimo wiedzy o korupcyjnej propozycji złożonej przez Rywina, nie zawiadomili organów ścigania o  przestępstwie.

Krzysztof Janik ocenił przebieg piątkowych głosowań jako przejaw kryzysu konstytucyjnego - pogwałcenie regulaminu Sejmu i lekceważenie podejmowanych przez Prezydium i Konwent Seniorów ustaleń. Zapowiedział też, że klub SLD zwróci się do Prezydium Sejmu o  zbadanie zastosowanych w tej sprawie procedur, zasięgnięcie dodatkowych ekspertyz prawnych i przedstawienie w tej sprawie opinii Sejmowi. Przedstawi także projekt zmian w regulaminie Sejmu i ustawie o komisji śledczej, które miałyby zapobiec powtarzaniu się w przyszłości takich sytuacji.

Także b. premier Leszek Miller skrytykował procedurę głosowania nad raportem komisji, która jego zdaniem była "postawiona na  głowie". On także podkreślał, że procedura jednak nie została zakończona, a  marszałek Sejmu ją tylko przerwał.

Miller pytany jak się czuje ze świadomością, że teraz być może grozi mu Trybunał Stanu powiedział: "Trudno. Ci, którzy mają większość mogą w Sejmie zrobić wszystko. Mogą ogłosić, że dzisiaj jest zima".

***

Konstytucjonalista prof. Stanisław Gebethner komentując piątkowe wydarzenia w Sejmie związane z procedowaniem nad sprawozdaniem komisji śledczej badającej aferę Rywina ocenił, że te problemy wyniknęły, bo zlekceważono wszystkie opinie prawników znających się na procedurze.

Zauważył, że od dawna prawnicy i specjaliści przypominali o  konieczności uregulowania procedur dotyczących sposobu przygotowania sprawozdania z prac komisji śledczej badającej aferę Rywina i jego losów.

"Narzekanie na pustkę prawną jest nieuzasadnione, bo Sejm powinien już dawno, co najmniej pół roku temu rozstrzygnąć te  sprawy regulaminowe, a nawet i teraz" - powiedział Gebethner PAP.

"Jeżeli poprzedni marszałek i obecny marszałek nie słuchają rad doświadczonych prawników, że najpierw trzeba ustalić ustawowe i  regulaminowe zasady gry, a potem przystępować do tych działań - to  mają" - podkreślił.

Zdaniem profesora, procedura sporządzania sprawozdania z prac komisji badającej aferę Rywina jest w niektórych miejscach sprzeczna z ustawą o komisji śledczej, a cała sprawa została przeprowadzona "w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem".

Według niego, z ustawy o komisji śledczej wynika, że jej sprawozdanie nie jest głosowane przez Sejm. "To ma być sprawozdanie komisji, a nie Sejmu" - podkreślił profesor.

W jego opinii, ustawa nie przewiduje też wniosków mniejszości do  sprawozdania z prac komisji. "Wnioski mniejszości są do sprawozdań o uchwałach i ustawach, a do sprawozdania komisji śledczej nie ma  wniosków mniejszości, są zdania odrębne" - powiedział.

Prof. Gebethner podkreślił też, że przyjęcie przez Sejm raportu, w którym uznaje się zasadność pociągnięcia do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu np. prezydenta nie oznacza otworzenia w  jakiś sposób tej procedury. Do tego - zgodnie z ustawą o komisji śledczej - potrzeba jest jej odrębna uchwała.

"Także to wszystko zrobione jest bez głowy i bez elementarnej wiedzy o zasadach procedury parlamentarnej" - oświadczył prof. Gebethner.

Pytany, czy mieliśmy w piątek do czynienia z kryzysem polskiego parlamentaryzmu, prof. Gebethner odpowiedział: "nie mówmy o  kryzysie parlamentaryzmu, tylko partii, a przede wszystkim SLD, który stracił instynkt zachowawczy i znakomicie realizuje strategię samozagłady".

ss, em, pap