W niedzielę czterech chłopców w wieku 15-17 lat, trzej Rosjanie - dzieci pracowników ambasady rosyjskiej - i Kazach, zostali zaatakowani w jednym z warszawskich parków przez grupę 15 Polaków. Zostali pobici, skradziono im telefony komórkowe i pieniądze.
"Jest to jeden z incydentów jakich wiele, one nie są wymierzone tylko w obywateli Rosji, czy obywateli innych państw" - powiedział Dubaniowski we wtorek w radiowej Trójce. Jak dodał, za ten "pożałowania godny wybryk powinniśmy przeprosić tych chłopców i ich rodziców, lecz nie jako obywateli rosyjskich, ale - najzwyczajniej w świecie - jako obywateli poruszających się po Warszawie".
Dubaniowski podkreślił, że nie chodzi jednak o "przeprosiny dyplomatyczne, ani o jakiś gest polityczny". Reakcję rosyjskich władz i prasy na niedzielny napad szef gabinetu prezydenta nazwał "grubą przesadą i nadużyciem". Jego zdaniem, jest to kolejna próba "dyskredytowania" Polski na arenie międzynarodowej.
Rosyjskie MSZ poinformowało w poniedziałek, że "oczekuje od polskiej strony oficjalnych przeprosin" w związku z niedzielnym pobiciem. Według przedstawiciela resortu Borysa Małachowa, incydent nie był przypadkowy i świadczy o istnieniu w Polsce antyrosyjskiego nastawienia.
Dubaniowski odniósł się też do oczekujących na podpis prezydenta znowelizowanej ustawy o adwokaturze, zmieniającej zasady naboru na aplikacje prawnicze oraz ustawy o emeryturach i rentach dla górników z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Powiedział, że obie ustawy są "badane pod kątem formalnym i prawnym". Zwrócił uwagę, że ustawa dotycząca emerytur górniczych, wymaga bardzo dokładnego przenalizowania.