Zdaniem Macierewicza, opinia publiczna ma prawo wiedzieć, czy kandydaci na posłów i senatorów są podejrzani o współpracę z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Według niego, na tzw. liście Nizieńskiego jest przynajmniej kilkudziesięciu spośród obecnych parlamentarzystów, którzy w archiwach figurują jako tajni współpracownicy SB. Macierewicz uważa, że na tej liście znajdują się nazwiska europosła SdPl Dariusza Rosatiego oraz ministra ds. europejskich Jarosława Pietrasa.
Rzecznik RP przyznaje, że ustawa o IPN nie nakłada na Instytut obowiązku ujawniania akt. Podkreślił jednak, że jest taka możliwość, którą daje art. 22 ustawy. Zgodnie z tym artykułem prezes IPN "może, w szczególnie uzasadnionych wypadkach, zezwolić na ujawnienie wiadomości stanowiącej tajemnicę państwową lub służbową oraz na udostępnienie dokumentów lub materiałów objętych tajemnicą państwową określonej osobie lub instytucji, jeżeli zachowanie tajemnicy uniemożliwiałoby wykonanie wskazanych w ustawie zadań Instytutu Pamięci".
Ruch Patriotyczny zaapelował do liderów komitetów wyborczych także o to, by zwrócili się do obecnego RIP Włodzimierza Olszewskiego o zrzeczenie się stanowiska. "Decyzja taka jest konieczna ze względu na to, że Olszewski powierzył kierowanie swoim biurem esbekowi, człowiekowi odpowiedzialnemu za niszczenie akt SB" - uważa Macierewicz. Jak dodał, chodzi o byłego oficera SB Waldemara Mroziewicza.
"Decyzja Olszewskiego oznacza, że świadomie sabotuje on ustawę lustracyjną, powierzając pieczę nad swoim biurem osobie znanej z działalności w obronie komunistycznej agentury. Dyskwalifikuje to pana Olszewskiego i oznacza, że nie powinien pełnić swego urzędu ani chwili dłużej" - uważa RP.
Zdaniem Macierewicza, lustracji - jeśli dokumentami jej dotyczącymi będzie zajmował się Mroziewicz - po prostu nie będzie. Według posła, Mroziewicz oprócz tego, że jest odpowiedzialny za niszczenie akt agenturalnych, odpowiada także za zmikrofilmowanie w 1990 roku kartoteki oraz ksiąg operacyjnych ewidencji Departamentu I, czyli wywiadu. Materiały te - jak twierdzi Macierewicz - najprawdopodobniej zostały przesłane do Moskwy.
Lider LPR Roman Giertych powiedział PAP, że jest za odtajnieniem wszystkich akt IPN, a w pierwszej kolejności polityków i kandydatów na posłów. Jak dodał, jest także za tym, by Olszewski ustąpił z urzędu RIP. "On powinien zostać odwołany po tych skandalicznych decyzjach" - ocenił.
Giertych zaznaczył, że w obu sprawach mówi o swoim stanowisku, a nie odpowiada na apel Macierewicza. "Poseł Macierewicz w ten sposób próbuje się nagłośnić" - uważa.
Także Jarosław Kaczyński uważa, że materiały IPN dotyczące polityków powinny zostać ujawnione. "Mój brat ujawnił swoje materiały w pełni (...). Bardzo byśmy się cieszyli, gdyby zrobili to inni i nawet sądzę, że byłoby dość wesoło, ale to jest taka moja wiedza intuicyjna" - powiedział. Polityk PiS podkreślił jednocześnie, że sprzeciwia się ujawnieniu wszystkich akt IPN.
Brat Jarosława Kaczyńskiego, Lech Kaczyński kandydat PiS na prezydenta uważa, że Olszewski powinien rozważyć ustąpienie ze stanowiska. "Nie mogłem uwierzyć w to, co mi przekazano na temat zatrudnienia Mroziewicza" - dodał.
Według ustawy lustracyjnej, pierwszy Prezes Sądu Najwyższego odwołuje Rzecznika lub jego zastępcę w przypadku: zrzeczenia się stanowiska, stwierdzenia prawomocnym orzeczeniem sądu niezgodności z prawdą jego oświadczenia, długotrwałej przeszkody uniemożliwiającej wykonywanie obowiązków związanych ze stanowiskiem, skazania prawomocnym wyrokiem za przestępstwo. Nie ma możliwości odwołania RIP z innego powodu.
ks, pap