"Humanitarna" łaska Kwaśniewskiego

"Humanitarna" łaska Kwaśniewskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksander Kwaśniewski uważa, że jego ewentualna decyzja w sprawie ułaskawienia byłego ministra Zbigniewa Sobotki będzie miała charakter "humanitarny, ludzki, a nie koleżeński, czy partyjny".
Zdaniem prezydenta ułaskawienie Petera Vogla, nazwanego przez media +kasjerem lewicy+, było "czysto kancelaryjną decyzją".

Tydzień temu prezydent poinformował o wszczęciu procedury ułaskawieniowej wobec b. wiceministra spraw wewnętrznych i  administracji Zbigniewa Sobotki. Zwrócił się do Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego o przesłanie mu akt sprawy. Do Sądu Apelacyjnego w Krakowie we wtorek po południu wpłynął faks z Ministerstwa Sprawiedliwości o wydanie akt sprawy Sobotki.

"Nie chronię swoich kolesiów. I jeżeli otrzymam dokumenty (...), to je przejrzę i zobaczę, co tam jest. Jeżeli nie będzie jakichś nadzwyczajnych informacji, które zburzą mój dotychczasowy sposób myślenia o panu Sobotce, to jestem zdania, że temu człowiekowi nawet, jeśli popełnił on błąd, to należy się ta szczególna łaska" -  powiedział Kwaśniewski w środę w Radiu Zet.

Pytany o ułaskawienie Petera Vogla, prezydent odpowiedział, że  była ona "czystą, kancelaryjną decyzją, dość w sumie rutynową".

"Ta droga ułaskawieniowa przyszła do nas od Prokuratora Generalnego, od prokuratora krajowego i Kancelaria wykonała tutaj w istocie zadanie notariusza, czyli uznała pozytywny wniosek i go podpisała" - powiedział Kwaśniewski.

Według "ŻW" Vogel, nazywany przez gazetę "kasjerem lewicy", pracując w szwajcarskim banku Coutts miał obsługiwać konta osób związanych z podejrzanym o korupcję lobbystą Markiem D. Vogel w  1971 r. w Polsce, mając 17 lat, jeszcze jako Filipowski vel Filipczyński, zabił 75-letnią kobietę, za co skazano go na 25 lat więzienia. W 1979 r., podczas przerwy w odbywaniu kary, wyjechał do Szwajcarii. Tam w 1998 r. Vogla zatrzymano i przekazano Polsce dla odbycia reszty kary. W 1999 r. został ułaskawiony przez prezydenta na podstawie pozytywnych opinii sądów obu instancji oraz prokuratora generalnego w tej sprawie, którym wówczas była minister Hanna Suchocka. Po ułaskawieniu wrócił do Szwajcarii.

Prezydent pytany co będzie robił po zakończeniu kadencji, odpowiedział: "polityka to jest trochę taki, jeżeli nie nałóg to  przyzwyczajenie. A poza tym, jak człowiek po pięćdziesiątce zastanawia się, co tak naprawdę umie robić, to na końcu okazuje się, że jednak zajmować polityką". Jego zdaniem, bardzo dobrze, że  lewica ma młodych liderów.

"Oczywiście, że trzeba będzie ich wesprzeć, jak najwięcej z nimi rozmawiać, podzielić się z nimi i doświadczeniem i kontaktami międzynarodowymi i trochę być takim moderatorem, patronem, który jest użyteczny" - podkreślił. Prezydent nie wyklucza, że polska polityka może mieć "jeszcze tak różne przyspieszenia i zakręty, że  nawet, jak nie będzie chciał zajmować się polityką, to polityka będzie chciała zająć się nim".

ks, pap