Sejm przyjął 9 poprawek Senatu do ustawy o przekształceniach i zmianach w podziale zadań i kompetencji organów państwowych, właściwych w sprawach łączności, radiofonii i telewizji. Tą nazwą określono zmiany w trzech ustawach dotyczących telekomunikacji i funkcjonowania mediów. Poprawki te nie dotyczyły głównych, dokonanych w Sejmie, zmian w ustawie; miały w większości charakter legislacyjny.
Ustawa trafi teraz do prezydenta. Według posłów PiS, Lech Kaczyński podpisze ją jeszcze w tym roku.
W ustawie znalazł się też zaproponowany przez LPR zapis, który - zdaniem opozycji - ułatwia jedynie nadawcom społecznym drogę do uzyskania ponownej koncesji na nadawanie programu. Jednak - jak wyjaśnił w czwartek w radiowych "Sygnałach Dnia" marszałek Sejmu Marek Jurek (PiS) - zapis dotyczy też pozostałych nadawców.
Prawnicy uznają, że zapis ten jest nieprecyzyjny. Taką opinię przedstawili we wtorek na posiedzeniu sejmowej komisji wiceminister ds. łączności w resorcie transportu i budownictwa Anna Streżyńska, a także prawnik i ekspert komisji Piotr Woźny.
Z danych KRRiT wynika, że w Polsce jest 11 nadawców społecznych. Jest nim Warszawska Prowincja Redemptorystów (Radio Maryja) i 10 innych właścicieli rozgłośni kościelnych - archidiecezje, diecezje i parafie. Wśród nich - klasztor oo. Paulinów Jasna Góra w Częstochowie (Program Radia Jasna Góra), Archidiecezja Częstochowska (Radio Fiat), Diecezja Kaliska (diecezjalne radio katolickie), Rzymskokatolicka Parafia pw. Nawiedzenia NMP (Radio Skomielna Czarna), prawosławna Diecezja Białostocko-Gdańska (Radio Ortodoxia).
Zgodnie z ustawą o rtv, nadawcy społeczni upowszechniają działalność wychowawczą, edukacyjną i charytatywną, respektują chrześcijański system wartości za podstawę, przyjmują uniwersalne zasady etyki oraz zmierzają do ugruntowania tożsamości narodowej.
Kadencja obecnej KRRiT zakończy się z dniem ogłoszenia ustawy w Dzienniku Ustaw. W ślad za tym prezydent, Sejm i Senat powołają nowych członków Rady; prezydent i Sejm - po dwóch członków, Senat - jednego. Ich kadencja będzie trwała 6 lat. Przewodniczącego KRRiT wskaże prezydent.
Ustawa przewiduje też zlikwidowanie Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty oraz powołanie Urzędu Komunikacji Elektronicznej. UKE ma się zajmować m.in. kwestiami dotyczącymi korzystania z częstotliwości, a także rejestrem przedsiębiorców telekomunikacyjnych. W kompetencjach KRRiT pozostanie zarządzanie koncesjami na nadawanie programów.
Koncesja, która określa m.in. osobę nadawcy, przedmiot jego działalności, sposób rozpowszechniania programu (np. satelitarny, kablowy), jest niezbędna do rozpowszechniania programów radiowych i telewizyjnych. Nie dotyczy jednak programów publicznej radiofonii i telewizji.
Zgodnie z ustawą, koncesja ma być przyznawana na 10 lat. Wcześniej mogła być udzielana na okres nie krótszy niż 5 lat, z tym, że dla nadawców telewizyjnych - na okres nie dłuższy niż 10 lat, a dla nadawców radiowych - na okres nie dłuższy niż 7 lat. Również ponowna koncesja (po zakończeniu pierwszej koncesji) ma być przyznawana na 10 lat.
SLD i PO zapowiedziały, że zaskarżą niektóre zapisy ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. PO krytykowała m.in. zapis mówiący o ułatwionej drodze do ponownej koncesji dla nadawców społecznych oraz zaproponowany przez Samoobronę zapis dotyczący podejmowania przez KRRiT działań w zakresie etyki dziennikarskiej. PO uważa, że może to być rodzajem cenzury. PiS odpierał te zarzuty twierdząc, że nie należy bać się etyki, szczególnie w zawodach zaufania publicznego - a takim jest dziennikarstwo.
Zdaniem SLD, zapis o badaniu postępowania etycznego dziennikarzy jest łamaniem 54 artykułu konstytucji, który mówi o zakazie cenzury prewencyjnej. Przepis dający przywileje nadawcom społecznym narusza - według Sojuszu - konstytucyjną zasadę równości. "To powoduje nierówność podmiotów gospodarczych wobec prawa" - ocenił Jerzy Wenderlich.
Podkreślił, że również bardzo szybki tryb prac nad ustawą (w Sejmie trwało to 3 dni) uniemożliwił rzetelną debatę.
Wenderlich podważał też argumenty PiS, że przyjęcie tej ustawy to wypełnienie obietnicy wyborczej dotyczącej tańszego państwa. "Przyjęcie ustawy w takim kształcie spowoduje, że państwo staje się droższe. Pojawiają się bowiem ekspertyzy, że wszystkim odwołanym w takim niekonstytucyjnym trybie członkom KRRiT należeć będą się niemałe wynagrodzenia do końca kadencji" - dodał. Kadencja trzech obecnych członków KRRiT kończy się w 2007 roku, trzech - w 2009, a kolejnych trzech w 2011.
"To absolutnie nieprawda" - twierdzi poseł PiS Antoni Mężydło. Według niego, obecnym członkom KRRiT nie należą się odszkodowania wypłacane do końca ich kadencji, a jedynie co najwyżej standardowe odprawy wynikające z umowy o pracę - w wysokości 3 miesięcznych pensji.
Mężydło przypomniał, że SLD w 2002 r. nie wypłacił odszkodowania prezesowi Urzędowi Regulacji Telekomunikacji Kazimierzowi Ferencowi, który odszedł dokładnie w ten sam sposób - w ustawowym trybie. W marcu 2002 r. znowelizowano ustawę, na mocy której powołano Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Dodając do ówcześnie istniejącego Urzędu Regulacji Telekomunikacji słowa: "i Poczty" stworzono nowy urząd z nowym prezesem, którym został związany z SLD Witold Graboś.
Mężydło nie wyklucza, że istnieją jeszcze jakieś niejasności prawne w tej sprawie, ale "istnieje również praktyka, którą zapoczątkował SLD". "Przyszedł Graboś, a Ferencowi nie zapłacono odszkodowania" - podkreślił poseł PiS.
Również konstytucjonaliści - prof. Piotr Winczorek i prof. Stanisław Gebethner - uważają, że członkom KRRiT należą się odprawy (w wysokości 3-miesięcznych pensji) wynikające z umów o pracę.
Kadencja obecnej KRRiT zakończy się z dniem ogłoszenia uchwalonej w czwartek ustawy w Dzienniku Ustaw (według posła Mężydły, nastąpi to jeszcze w tym tygodniu). W ślad za tym prezydent, Sejm i Senat powołają nowych członków Rady; prezydent i Sejm - po dwóch członków, Senat - jednego. Ich kadencja będzie trwała 6 lat. Przewodniczącego KRRiT wskaże prezydent.
Z prośbą o wystąpienie do TK o zbadanie zgodności ustawy z konstytucją już wystąpiła do Rzecznika Praw Obywatelskich obecna szefowa KRRiT Danuta Waniek. Jej zdaniem, szybki proces uchwalania ustawy (w Sejmie trwało to 3 dni) jest niekonstytucyjny. PiS argumentował, że było to jedynie sprawne procedowanie.
Opozycja uznała, że tempo narzucone przez PiS wynikało z faktu, że posłowie tej partii chcą jak najszybciej powołać nową KRRiT, by to właśnie ona, a nie obecna, wybrała nowe składy rad nadzorczych mediów publicznych (kadencje obecnych rad nadzorczych TVP i Polskiego Radia kończą się wiosną 2006 r.). Również niektórzy przedstawiciele PiS (m.in. senator Elżbieta Więcławska-Sauk) nie ukrywali, że właśnie taki jest cel szybkich prac nad ustawą. Opozycja zarzuciła PiS, że w ten sposób osiągnie kontrolę nad publicznymi mediami. PiS odpierał ten zarzut argumentując, że dzięki zmianom media publiczne przestaną być politycznie zależne.
ks, pap